Spieszę poinformować – jakby ktoś jeszcze się nie zorientował, zaaferowany codziennymi obowiązkami – dzień jest już wyraźnie dłuższy! Codziennie około 6:30, kiedy jadę Kopernika, przyglądam się uważnie niebu nad Nową Hutą. Od krótkiego czasu w okolicach tej godziny obserwuję już łunę zwiastującą rychły wschód słońca. I takoż, prawie zupełna jasność jest już o godzinie siódmej, kiedy to siedząc na stołku barowym wgryzam się w swoje przydziałowe trzy kanapki na wieloziarnistym „chlebie Pawlaka”, z dużą ilością dymki i innymi pysznymi wiktuałami, obserwując Kielecką. Widać już wszystko dokładnie, jest jasność, a co za tym idzie, więcej optymizmu wsącza sie w serce. Popołudnia to już w ogóle… Więcej