Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

19 marca 2021

  
Ponad piętnaście lat temu mieszkaliśmy z obecnym małżonkiem w wynajmowanej kawalerce na Prądniku Czerwonym. Większość naszych przyjaciół jeszcze kończyła studia, lub po studiach stawiała pierwsze kroki w jakiejś nędznej niskopłatnej pracy na umowę zlecenie. Mieszkaliśmy tylko we dwójkę i dzięki rodzicom małżonka staliśmy się posiadaczami jednego z najbardziej pożądanych sprzętów AGD – pralki na raty. Posiadanie pralki przez młodych studentów, wynajmujących mieszkania w kamienicach w „studenckim” standardzie (znaczyło to tyle, że albo były to zapyziałe nory, albo przyzwoite mieszkania, ale np. z piecam kaflowymi wyłącznie w pokojach – łazienka, kuchnia i przedpokój zamieniały się zimą w kabiny krioterapii). Stary studencki standard, którego prawdopodobnie nie znajdziecie już obecnie na rynku mieszkaniowym zwykle nie przewidywał obecności pralki na wyposażeniu. Dlatego posiadając nowoczesną maszynę piorącą, która wyświetlała nawet czas prania – na tamte czasy prawdziwy bajer – my również byliśmy pożądani towarzysko. Wytworzył się rodzaj barteru – przyjaciele przychodzili do nas z praniem, dzierżąc w plecakach browarki – umowną walutę za pranie. Można powiedzieć, że bywaliśmy kameralną knajpką połączoną z pralnią dla wtajemniczonych. Dobrze że prania nie odbywały się codzień – niechybnie popadlibyśmy w chorobę alkoholową. Piszę o tym, ponieważ historia zdaje się dziś zataczać trochę krzywe koło – oto wieczorem gościć u mnie będą przyjaciele z praniem. Nie dlatego, że nie posiadają maszyny piorącej, ale chcą wypróbować pralko-suszarkę, bo planują jej zakup. Nie umawialiśmy się wprawdzie na browary, ale pranie z suszeniem pełne trwa pięć godzin, a skrócone trzy i pół. A coś w tym czasie robić trzeba.
I właśnie z rana przypomniały mi się tamte prania i łezka się w oku zakręciła…
Plany na wieczór jak widzicie już są – jeśli Wy nie macie planów na godziny okołopołudniowe, możecie wpaść po lancz lub deser. Proponujemy Wam dziś to:
– harira – marokańska zupa z soczewicy i ciecierzycy
– krem z groszku z jogurtem i miętą – kilka porcji zostało z wczoraj
– kokosowe curry z dyni i batatów z orzeszkami ziemnymi, kolendrą i ryżem basmati (wegańskie)
– makaron linguine all’amatriciana, z pomidorami, oliwą, guanciale i pecorino romano – również kilka porcji zostało
– tarta z pieczarkami, gorgonzolą, grana padano i czarnuszką
– tarta cytrynowa z bezą.