Znajomy jeździł niedawno w południowych okolicach Krakowa, po różnych osiedlach. Zaobserwował, że w zależności od statusu – położenia, wielkości i wypasienia domów, po osiedlach poruszały się tylko samochody określonych marek. Porszaki nie mieszały się z audiakami, a i golfy miały swoje oddzielne terytoria. Każdy znał swoje miejsce w szeregu, każdy był doskonale dopasowany do swojego osiedla. Przypomniało mi się Californication – wyrzutek Hank Moody i jego stare porsche z rozbitym światłem. Stary tani wóz, do tego uszkodzony – to musiało się nie mieścić w głowie mieszkańców dzielnicy Venice w Los Angeles – jej mieszkańcy łatwiej pewnie byli w stanie zaakceptować jego niestandardowe zachowanie i to, że czasem bałamuci ich żony (choć częściej to one bałamuciły jego), niż takie dziadostwo. To był znak głębokiej przepaści między nimi a ekscentrycznym pisarzem, znak jego degrengolady i ostatecznego upadku.
Znajoma z branży medycznej też z resztą była lekko strofowania przez koleżankę z tej samej beczki, że jeździ rowerem. A przecież powinna kupić sobie samochód, skoro jest panią doktor.
Jak tak patrzę na to, co napisałam, to mam ochotę wymienić swoje – wprawdzie tanie, ale dość nowe – autko, na jakiegoś gruchota i rozpieprzyć mu trochę karoserii. I przyłączyć się do frakcji Hanka Moody. Fakt, że grający go David Duchovny to przystojny gość, nie jest tu bez znaczenia 😉
No to teraz hop-siup, z Venice Beach na Grzegórzki. A dziś na Grzegorzkach,w Nowym Bufecie, polecamy:
- gazpacho – hiszpański chłodnik z pomidorów, papryki i ogórków, z dodatkiem oliwy extra vergine i kuminu
- butter chicken – kawałki piersi kurczaka w sosie maślane-jogurtowe-orzechowym, z ryżem basmati i kolendrą
- tarta szparagowa z grana padano
- sbriciolata z czarnymi porzeczkami i ricottą.