Dopiero dziś zauważyłam w piekarni, że ceny chleba od września mocno poszły w górę – tak średnio o 20-30 procent. Nieuchronnie oznacza to, że i my trochę musimy podnieść ceny bagietki i rubena. Zwłaszcza bagietkę sprzedawaliśmy z marżą tak marną, że aż wstyd o niej wspominać. Po ponownym przeliczeniu tego, ile nas ona kosztuje, okazało się, że żeby jej sprzedaż była dla nas opłacalna, musi kosztować o trzy złote więcej. Kiedy ustalaliśmy jej cenę, spianata calabrese była o jakieś 25 procent tańsza, a za prąd nie płaciliśmy tyle co teraz, ostatni rachunek to – nomen omen – 500+ w porównaniu z analogicznym okresem sprzed roku. Myślę, że winna jestem Wam wyjaśnienie – nasze podwyżki są zawsze spowodowane czynnikami zewnętrznymi, głównie podwyżkami. Nie chcemy się paść Waszym kosztem – z resztą wiecie, że jeden mały lokal czynny pięć dni w tygodniu nie jest żadną żyłą złota. Chodzi po prostu o to, żeby przy rosnących cenach utrzymać dochód na podobnym poziomie.
Ruben podrożeje o złotówkę – od poniedziałku będzie kosztował równe dwadzieścia złotych. Czemu od poniedziałku? Bo trzeba uruchomić dużą drabinę, wdrapać się na nią wysoko, zetrzeć starą cenę i napisać nową. A na to czas będzie w niedzielę. Dlatego do piątku jest swego rodzaju promocja 🙂
Co poza tym w naszym menu? Dziś lubiany przez wielu makaron, już Wam opisuję jak prezentuje się cały komplet:
- krem z cukinii z grzankami
- linguine aglio olio pomodoro, z papryczkami peperoncino, serem grana padano i natką pietruszki
- tarta porowa z orzechami włoskimi i duńskim serem pleśniowym
- tarta cytrynowa z bezą.