Jeśli ktoś nie obserwuje plakatów i nie interesuje się specjalnie premierami filmowymi, lub po prostu zapomniał – spieszę donieść, że w piątek premiera nowego Bonda. „Nie czas umierać” to ostatnia produkcja, w której w rolę agenta 007 wciela się Daniel Craig. Prywatnie mój ulubiony James. Wczoraj w Londynie odbyła się premiera ogólnoświatowa – zdjęć z czerwonego dywanu nie brakuje w serwisach plotkarsko-informacyjnych. Daniel Craig przyodział na tę okoliczność różową welwetową marynarkę – wygląda w niej świetnie. Ale patrząc na jego dojrzały wiek – to najlepsza pora, żeby przekazać pałeczkę komuś młodszemu i dać mu szansę trochę się w tej bondowskości popławić. Mam nadzieję, że nowy Bond – jeśli nowy w ogóle powstanie – będzie miał inny niż biały kolor skóry – uwielbiam te wszystkie inby w temacie rasowym i podpieranie swojego rasizmu ustalonym porządkiem świata. Czemuż ach czemuż nikt nie ma pretensji o to, że Faraona zagrał słowiański Jerzy Zelnik? Nie znalazłam w internatach odpowiedzi na to pytanie.
A na pytanie, zadawane pewnie przez wielu z Was – jaki dziś lancz? – już udzielam zwięzłej odpowiedzi w podpunktach:
- krem kalafiorowy z prażonymi pestkami dyni
- penne z ragu bolońskim z wołowiną i warzywami, z dodatkiem czerwonego wina, posypane natką pietruszki i serem grana padano
- tarta z bio burakami, kozim serem, czarnuszką i odrobiną octu balsamicznego
- tarta z białą czekoladą, kardamonem i musem malinowym.