Oprócz prezentu, jaki zażyczyła sobie na urodziny nasza bliska koleżanka, postanowiłyśmy kupić jej coś extra. Padło na książkę „Czuła Przewodniczka” Natalii de Barbaro – ponoć chciała ja mieć. Wskutek niedogadaniu się książki zostały kupione dwie – w tym jedna przeze mnie. Postanowiła, że skoro ta pozycja tak się do mnie pcha, to ją sobie zostawię. We wtorek po nią pojechałam. W domu pokazałam ja małżonkowi. Wziął, otworzył, zaczął czytać i po dwóch zdaniach mówi: „Przecież ta książka w ogóle nie jest dla Ciebie”. Zaczęłam przeglądać i powiedziałam mu: „Masz rację – ta książka w ogóle nie jest dla mnie”. Powiedziawszy te słowa, zaczęłam coś tam podczytywać. Koniec końców, z książki, która przecież w ogóle nie jest dla mnie, przeczytałam sto stron. W dwie godziny. Okazało się, że ona jednak jest dla mnie. I że w jakiś tam sposób do mnie trafiła. Więcej nawet – jestem skłonna ja polecić. I to niekoniecznie kobietom wysokowrażliwym, czy cackajacym się z sobą mimozom. Także takim jak ja – konkretnym, zdecydowanym, które męczą dyrdymały i które funkcjonują jako silne i niezależne. Książka została napisana w pandemii, przymiotnik „czuła” autorka zaczerpnęła od noblowskie przemowy Olgi Tokarczuk. Rzecz ważna, dla mnie w jakiś sposób poruszająca.
A przechodząc do konkretów, czyli materii, w której czuje się pewnie, oto przed Wami skład dzisiejszego menu, które dla Was przygotowaliśmy:
- krem z groszku z jogurtem i miętą
- tagliatelle aglio olio pomodoro – z długo duszonymi pomidorami, czosnkiem i peperoncino, posypany natką pietruszki i grana padano
- tarta z pieczonym bakłażanem, fetą i pomidorami
- sernik nowojorski z musem malinowym.