Najwięcej smsow wymieniam z mężem. Dlatego raz na jakiś czas zdarzają mi się wpadki, polegające na wysłaniu wiadomości do męża komuś innemu, z kim akurat w danym momencie korespondowałam. Na szczęście nie zdarzyło mi się jeszcze, żebym na przykład kogoś do małżonka obgadywała i wysłała tę opinię rzeczonej osobie. Ale ostatnio zrobiłam podwójny błąd – nie dość że pomyliłam nasze maile (don’t ask), to jeszcze informację o tej pomyłce wysłałam do kogoś innego. Kiedyś, kiedy mąż wyjechał, a ja przyszłam w niedzielę do Bufetu, przygotować parę rzeczy, wysłałam mu wiadomość o tym, że dzika kotka Masza zjadła całą karmę, która jej zostawiliśmy. SMS był dość lakoniczny, brzmiał: „Puste pudełko po karmie”. Tylko że wysłałam go do kolegi. A że poprzedniego dnia mieliśmy burzliwą dyskusję o śmieciach, korporacjach itp., on pomyślał, że ma teraz przyjść, wziąć to pudełko i wyrzucić do odpowiedniego pojemnika. Ze ja mu w niedzielny poranek – rozumiecie – karzę 🙂. A dziś rano chciałam przesłać siostrze zdjęcie, które kolega wysłał messengerze – cóż, wysłałam je z powrotem do niego. Czuję, że kiedyś napytam sobie biedy, dlatego czas rozpocząć trening nad uważnością i sprawdzać dwa razy adresatów wiadomości.
Póki co, los zdaje się mnie chronić przed kompromitacją, za co jestem oczywiście losowi wdzięczna.
Nie wiem jak gładko połączyć kompromitacje i dzisiejszy lancz – to się raczej nie uda, dlatego może przejdę po prostu do podpunktem, żebyście mogli coś sobie wybrać:
- dawno nie widziana ribollita – włoska zupa wielowarzywna, z m. in. bulgurem, oliwą, kapustą, kalafiorem
- chili con carne z wołowiny z papryką i fasolą, podawane z grillowaną tortillą, śmietaną i kolendrą
- tarta porowa z orzechami włoskimi i serem pleśniowym
- tarta czekoladowo-kajmakowa.