Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

20 grudnia 2021

Kiedy jechałam w piątek tramwajem na japoński masaż twarzy, nagle przypomniał mi się Tomasz Stańko. A wyglądało to tak, że miałam na uszach muzykę i z mojej składanki losowo poleciał „Working class hero” – mój chyba ulubiony kawałek Lennona. Zawsze jak go słucham, jestem skupiona na maksa, dopada mnie rodzaj egzaltacji i gorzka refleksja nad światem. No więc – John Lennon śpiewał, ascetyczna muzyka akompaniowała jego przejmującemu głosowi, a ja doznawałam tramwajowego wzmożenia. Utwór wybrzmiał, a tu nagle ciach! A tu smyczki, tu radość i zabawa, tu ABBA i jej „Dancing Queen”. No jakbym obuchem w głowę dostała. Jeszcze zaduma, jeszcze refleksja, a tu bez ostrzeżenia nadciągnął potop szwedzki i spalił, zgwałcił, zniszczył. Parę chwil minęło, zanim przestawiłam się na tryb: Królowa Tańca i wcale nie był mi on wstrętnym. Ale właśnie wtedy przypomniał mi się wywiad z Tomaszem Stańko, jaki czytałam kilkanaście lat temu. W owym – bardzo ciekawym – wywiadzie – Stańko zachwycał się funkcją shuffle w iPodach. Teraz to coś zupełnie normalnego i oczywistego, wtedy miksowanie było totalną nowością. Stańko jako muzyk cieszył się, że utwory, które wpadają mu do uszu, totalnie go zaskakują swoim przemieszaniem – niby on sam dodał do swojej biblioteki te wszystkie płyty, ale słuchane w kompletnym zmiksowaniu tworzyły dla niego nową jakość. Powiedzmy, że to coś na kształt nowatorskiego opowiedzenia historii w „Pulp Fiction” i zmontowania wszystkiego w zupełnie nielinearnej kolejności. Teraz to norma, ale w 1992 roku to było jak walnięcie obuchem w głowę.
I tak sobie dumałam o Tomaszu, jednocześnie podśpiewując „…You can dance, You can jive, havin’ The time of Your life…”.
Szkoda, że Tomasza Stańko już z nami nie ma – wystarczy jednak odpalić sobie którąś z jego płyt i wtedy magicznie się pojawia. Czasem i u nas można go usłyszeć. „Dancing Queen” nie można – to moja muzyka podróżna 🥳
Muzyka muzyką, ale i tak najważniejszy garmaż. Dziś zrobiliśmy dla Was danie, które jest naprawdę rzadko – trzenpba się narobić, nasmażyć, a porcji wychodzi mało. Ale skoro jest to ostatni tydzień przed Świetami i szkoły przeszły na naukę zdalną, to nie wiemy ilu z Was możemy się tu spodziewać. Dlatego szacujemy ostrożnie z lanczową produkcją. A lancz plus reszta wygląda dziś tak:

  • krem selerowy z prażonymi orzechami włoskimi
  • kurczak po wietnamsku z imbirem, dymką, ostra papryczką, brązowym karmelizowanym cukrem i ryżem basmati
  • tarta z pieczoną dynią hokkaido, kozim twarożkiem, czarnuszką i tymiankiem
  • tarta cytrynowa z bezą.