Katuję Was od środy tymi dyptykami, ale nie miałam pojęcia, którą tartę wybrać na reprezentantkę dzisiejszego dnia. Dlatego wybrałam obie, bo obie wyglądają znakomicie, ale każda wyzwala inne skojarzenia i tęsknoty.
Prowadzę teraz pogłębioną obserwację długości dnia, wschodów i zachodów słońca. Jest to bowiem kluczowy moment w roku, kiedy to zaczęło świtać w momencie, kiedy jedziemy do pracy. Są więc zalążki światła i wiosennej nadziei. Obserwuję wszystko skrupulatnie, posiłkując się twardymi danymi. A dane wyglądają tak, że teraz każdy tydzień przynosi wydłużenie dnia o dwadzieścia kilka minut – czyli trzy tygodnie to ponad godzina więcej dziennego światła. Widać to zwłaszcza po weekendzie, a jako że wstajemy wciąż w ciemnościach, to każdy płomień światła w porannych godzinach jest dla nas ważny. Jest naprawdę coraz lepiej. A zważywszy na fakt, że dzisiaj piątek, „lepiej” dostaje bonusowe, weekendowe punkty.
A co u nas do jedzenia w związku z piątkiem? A całkiem sympatyczny zestaw. Już Was z nim zapoznaję:
- krem z soczewicy i marchewki z kminkiem i kolendrą
- krem z groszku z jogurtem i miętą – ze trzy porcje jeszcze się ostały
- zielone wegańskie curry z ryżem basmati i mleczkiem kokosowym
- siedem porcji gnocchi z ragu bolońskim, natką pietruszki i serem grana padano
- tarta z pieczoną dynią, pestkami z owej, kozim serem i tymiankiem
- tarta waniliowa z owocami leśnymi.