W zalewie fale newsów nawet Onet podał wczoraj niezprawdzoną informację, jakoby grupy narodowców grasowały w przygranicznych polskich miastach, bijąc ciemnoskórych uchodźców. Zaszerowałam i ja tę informację na czacie, oburzona takimi praktykami. Na szczęście takie rzeczy nie mają miejsca – przyjeżdża tam wprawdzie szuria, szukając na siłę sensacji i wrzucając na Twittera swoje filmiki z „interwencji”, którymi sama się ośmiesza. A propos dezinformacji – przydarzyła się nam osobliwa historia. Pewnie słyszeliście o tej akcji, do której zachęcają Anonymous – żeby wchodzić na Google, wyszukiwać rosyjskie restauracje, np. w Moskwie, wystawiać im ocenę i pisać o wojnie w Ukrainie i o putlerowskiej inwazji? Z ciekawości sprawdziłam na mapie Moskwy jakieś losowo wybrane restauracje – rzeczywiście roiło się tam od polskich wpisów. No i przedwczoraj po południu jakiś osobnik, o operacyjnej ksywie Jerzy, wystawił nam pięciogwiazdkową opinię w Google pisząc w cyrylicy, ze wszystko u nas super, ale nasz prezydent najechał na Ukrainę. Zastanawiam się, czy był to osobliwy trolling, czy ślepa zemsta jakiegoś moskiewskiego restauratora? Jerzy był autorem tylko dwóch opinii – obie w cyrylicy, obie z Krakowa, obie w okolicach Ronda Mogilskiego. Zgłosiłam ową ocenę do Google, ripostując jednocześnie Jerzemu, że chyba mu się strony, miasta i agresje pomyliły. Automatyczna odpowiedź od Google przyszła od razu – że w ciągu trzech dni zajmą się zgłoszeniem. A zajęli się w ciągu trzech godzin, usuwając wypociny Jerzego z ocen Nowego Bufetu. Dziękuję i pozostaję pod wrażeniem, ze tak szybko to ogarnęli.
Działamy, gotujemy i sprzedajemy – trzeba się starać jakoś funkcjonować. Mamy dziś dla Was podwójny lancz, a szczegóły poniżej:
- krem pomidorowy z oliwą
- krem z cukinii
- gnocchi z sosem z gorgonzolą, pomidorami i natką pietruszki
- chili con carne
- tarta z pieczonym kalafiorem, karczochami i serem pecorino romano
- tarta czekoladowo-kajmakowa.