Nasz kolega, którego w Krakowie już nie ma, ale regularnie sprawdza co u nas poprzez czytanie moich relacji, odbiera moje ostatnie wpisy jako bardzo przygnębiające. Tak. Ma rację – one były często smutne i nie napawały optymizmem, ale odzwierciedlały większość rzeczy, które się tliła w mojej głowie i w moim sercu. Tych rzeczy jest oczywiście dużo więcej, ale zostawiamy je z mężem na wewnętrzne dyskusje.
No ale skoro tak rzeczywiście jest, to chciałabym Was poinformować, że jakieś dwa tygodnie temu. Wróć! Sprawdziłam właśnie datę zdjęcia i okazuje się, że to już miesiąc. Miesiąc temu małżonek postanowił pochylić się nad kolegą i jego małżonką, zrobić coś dobrego dla innych i skompletował im nowobufetową paczkę z focacciami i składnikami do nich. Wszystko zapakował zgrabnie próżniowo i umieścił w paczkomacie. Paczka doszła i oto udało się uszczęśliwić choć na moment dwie osoby. Pozdrawiamy adresatów serdecznie i zachęcamy – nie palcie wszystkich krakowskich mostów – od Was do Obwodu Kaliningradzkiego jest bliziutko 😉
Przy okazji, króciutko, z zapewnieniem że nie sponsoruje nas InPost – zakochaliśmy się oboje w paczkomatach – mam nadzieję że z wzajemnością. Ale o tym chyba będzie kiedyś osobny wpis.
No dobrze, skoro podzieliłam się z Wami kwestią mazurskiej kontrabandy, pora teraz ujawnić kwestię krakowskiego garmażu. Oto nasze dzisiejsze propozycje:
- krem porowo-ziemniaczany
- perski kurczak ze śliwkami, bulgurem i miętą
- tarta z cukinią, mozzarellą, suszonymi pomidorami i pestkami dyni
- sbriciolata z czarnymi porzeczkami i ricottą.