Spotify mi podpowiada, żebym posłuchała którejś z dwóch dzisiejszych premier płytowych. A są to wielkie wydarzenia, tylko że zupełnie innego kalibru. Chociaż oboje nagrali jakiś czas temu wspólny kawałek. Mówię o nowej płycie Jacka White’a i Beyoncè. I tak jak ta pierwsza pozycja żywo mnie interesuje i poświęcę jej uważność ze słuchawkami, tak płytę Beyoncè odnotowuję z kronikarskiego obowiązku. Na pewno też ją włączę z ciekawości – żeby zobaczyć co tam posamplowali i jak to wszystko brzmi. Ale przyznaję – fanką specjalną Beyoncè nie jestem, chociaż znajdziecie wśród kilku tysięcy piosenek na playliście Nowy Bufet chyba dwa z Lemonade. Co do Jacka (ze względu na polskie korzenie można od biedy nazywać go Jackiem – po polsku) – to zupełnie inna para kaloszy. Przyglądam się jego muzycznym ścieżkom od dawna i podziwiam jego wszechstronne muzyczne talenta. Chociaż przyznaję, że największy sentyment mam chyba do White Stripes – bo tamte piosenki są proste krótkie, bezpretensjonalne i bardzo wpadające w ucho – jakby były robione przez jakąś super sztuczną inteligencję według przebojowego klucza. A tymczasem to dwie osoby są odpowiedzialne za ten wspaniały efekt.
Pójdę dziś na rower i się uraczę Jackiem. A może nawet i Beyoncè – kto wie… Ostatnio raczyła się ścieżką dźwiękową z Elvisa i nie uniknęłam małych wzruszeń, nie powiem – oczywiście ze względu na obejrzany film.
Życząc owocnego piątku, zapraszam Was na nasze dzisiejsze menu:
- zupa z kapusty z pesto, pomidorami i ryżem arborio
- linguine aglio olio pomodoro z serem grana padano i natką pietruszki
- butter chicken z ryżem Basmati i kolendrą – koło ośmiu porcji
- tarta z pieczonymi bakłażanami, serem kozim i oliwkami liguryjskimi
- tarta z białej czekolady z kardamonem i musem truskawkowym.