Wczoraj na jodze usłyszałam śmieszno-straszną historię. Oto współwłaściciel szkoły jogi opowiadał, co mówiła mu jedna z kursantek – kobieta pięćdziesięcioletnia. Otóż – ma ona w swoim bliskim otoczeniu lekarza – ortopedę. I tenże ortopeda ustawicznie zniechęca ja do uczestniczenia w zajęciach jogi. Czy powodują nim względy światopoglądowe – z tym się już kiedyś spotkałam, więc nie jest to takie dziwaczne, jakby się mogło wydawać? Skądże znowu – światopogląd nie ma tu nic do rzeczy. Rzeczony lekarz nie rozumie, po co owej piężdziesiolatce takie zakresy ruchów w jej wieku. Po co jej te ręce wyginać, agrafkę za plecami robić, nogi szeroko rozstawiać? W jej wieku przecież – tak ów pan przekonuje – wystarczy, jeśli sięgnie sobie płaszcz z wieszaka i zawiąże sznurowadło. A to jest najzupełniej odpowiednie dla osoby pięćdziesięcioletniej.
Trudno nie zbaranieć na takie dictum – z resztą kiedy słuchałam historii, to otworzyłam usta w niemym niedowierzaniu, ale jakbym faktycznie zbaraniała i zaczęła pobekiwać i strzyc uszami, moja reakcja byłaby równie adekwatna.
Są dwie możliwości – albo jest to forma wyrafinowanego żartu, wypowiadanego jak skecz ze sceny, bez mrugnięcia i dania znaku, że to tylko na niby – wtedy chapeau bas. Jeśli jednak to pogląd wyznawany przez tego konkretnego ortopedę i wtłaczany do głowy próbującej zadbać o siebie kobiecie w średnim wieku to cóż – gąsza skóra wypełza mi na ramiona, a słowo „profilaktyka” przestaje mieć jakikolwiek sens. Chociaż – przyszło mi jeszcze do głowy, ze więcej takich zesztywniały pacjentów z urazami oznacza więcej pracy dla ortopedów pokroju owego lekarza, więc może to zniechęcanie ma dla niego profity.
Mając nadzieję, że to jednak anomalia i promil wśród przedstawicieli medycznych zawodów, przejdę teraz w zadziwieniu do naszego dzisiejszego menu. Oto propozycje:
- krem z groszku z jogurtem i miętą
- cztery porcje kremu pomidorowego
- makaron linguine all’amatriciana w sosie z pomidorów, z dojrzewającym policzkiem wieprzowym, oliwą i serem pecorino romano
- tarta z pieczonym kalafiorem, serem grana padano i natką pietruszki
- sbriciolata z czarnymi porzeczkami i ricottą.