Wygląda na to, że dziś słońce w końcu spojrzało na nas trochę łaskawiej i postanowiło rozmościć się na cały dzień nad Krakowem. Brak światła to jest ten najbardziej odczuwalny brak o tej porze roku. Kończy się kwiecień, trzeba do października odstawić suplementację witaminy D3, ale człowiek się zastanawia – może połykać jeszcze kolejny miesiąc? W końcu ciało cały czas jest dość szczelnie zakryte i nie jest w stanie przyswoić słonecznego światła – raz że przeszkadzają ubrania, a dwa, że chmury. No ale dziś trzeba skorzystać z okazji i pokąpać w promieniowaniu UVA i UVB chociaż facjatę, dłonie i kawałek szyi. Korzystajmy, bo z upalnych majówkowych prognoz nie zostało wiele – ma być, jak to określił jakiś synoptyk, „rześko”. A rześkość oznacza, że wrocławskich wieczorów nie spędzimy raczej w ogródkach piwnych, winnych i restauracyjnych. Przed nami piwne, winne i restauracyjne wnętrza. Zamierzamy też tym razem pokorzystać z wrocławskiego systemu rowerów miejskich i zobaczyć, jak wygląda sieć dróg rowerowych w tym mieście. Rozeznanie z ostatnich lat pokazuje, że do Krakowa Wrocławiowi daleko w tej kwestii. Ale widzimy, że coraz więcej ścieżek rowerowych się buduje, a w samiutkiego centrum wyłączono już sygnalizację na jednym skrzyżowaniu – to pozytywna jaskółka. A jak dobrze sprawdza się brak sygnalizacji w historycznym centrum na szlakach spacerowych, doskonale wiemy z własnego podwórka.
Życząc Wam słonecznego i wypoczynkowego weekendu, już Was zapoznaję z dzisiejszym menu, które jest całkiem całkiem. Oto ono:
- krem z ciecierzycy i pomidorów z cynamonem, kuminem i kurkumą
- cztery porcje kokosowej zupy dahl z soczewicy
- makaron bucatini alla putanesca, z oliwkami, kaparami, natką pietruszki i serem grana padano
- tarta z bio burakami, fetą, orzechami włoskimi i octem balsamicznym
- tarta czekoladowa – blok ze zdjęcia, z ciastkami oreo.