Wszystkie znaki na ziemi wskazują na to, że dzisiejsza tarta ze szparagami jest ostatnia w tym roku. Znaki nie są jakieś szczególnie wydumane i nie zobaczyłam ich w cudach, nie usłyszałam w śpiewie ptaków, nie wyczytałam z podeszczowej kałuży. Znaki sprowadzają się właściwie do jednej solidnej i niepodważalnej przesłanki – otóż szparagi się po prostu kończą. A może nawet już się skończyły. W każdym razie moje szparagowe źródła, w których kupuję je na fakturę bądź paragon z numerem NIP, po prostu wyschły. Pozostaną suche do maja przyszłego roku. Ale trzeba uczciwie przyznać, że towarzyszyły nam w tym sezonie jakoś wyjątkowo długo – cieszymy się i jesteśmy za to wdzięczni. Przyznaję, że i dla mnie było to spore ułatwienie – codziennie szybkie obieranie i krojenie szparagów – trzeba było tylko zmieniać ser, dodawać jakieś ziarna, czasem pomidory czy ukochany przez Was boczek. Z powodów zawodowych więc i mnie jest smutno, że odchodzą od nas na długo.
No nic – fajnie że były, że cieszyliśmy się ich smakiem i przyrządzaliśmy je na różne sposoby. My w każdy sezonowy piątek piekliśmy je w piekarniku zawinięte w boczek i skropione oliwą. A wczoraj na pożegnanie sezonu spreparowaliśmy najprostszy makaron ze szparagami.
Do zobaczenia, już nam Was, Szparagi, brakuje!
Że tarta ze szparagami – wypucowaliśmy się w całym wstępie. A co z resztą? Przyznaję – jest nieźle:
- minetsrone – włoska zupa warzywna – dziś bez cukinii, ale za to z większą ilością fasolki szparagowej i zieloną soczewicą
- quesadilla – grillowana tortilla z serem, szynką, cukinią, kukurydzą, sosem majonezowo-jogurtowym z wędzoną papryką i sałatą z winegretem
- tarta szparagowa z orzechami włoskimi i serem grana padano
- sernik nowojorski z musem truskawkowym.