We wspaniały sposób udało mi się spożytkować jedzenie, które zostało mi z poprzednich lanczy. Kiedyś powiedzielibyśmy, że znakomicie wykorzystałam resztki. Dziś słowo „resztki” nie za bardzo pasuje, jest takie nieatrakcyjne i biedne. Dlatego opakowujemy poczciwe wykorzystywanie resztek w piękny zagraniczny papierek z napisem: zero waiste. A trzymając się ubiegłowiecznej terminologii – znakomicie wykorzystałam resztki ze środowego i czwartkowego gotowania. Pesto z wtorkowego makaronu dodawałam wczoraj do toskańskiej pomidorowej, a dziś zasiliło zupę z kapusty, której jest ważnym składnikiem. A cukinię, której trochę zostało z wczorajszych farfalle położyłam na tarcie wytrawnej. Flan zaś zrobiłam z sosu, który mi został, dodając tam jedynie trzy jajka. A oprócz cukinii z wczoraj jest w tarcie również boczek – a wszyscy wiemy jak to z boczkiem i jego wpływem na atrakcyjność dania jest. Zostało mi również pomidorów malinowych z wtorku – dziś wylądowały w zupie. Tym sposobem nie będziemy mieli żadnych resztach, żadnych łejstów, żadnych spadów. I wejdziemy sobie w ten długi weekend z małżonkiem bez obciążeń, bez dojadała lanczy. Zrobimy sobie coś sami, a jutro to w ogóle nie zamierzamy gotować, bo obiad planujemy zjeść we włoskiej restauracji w Bielsku-Białej. Jasno wynika z tego, że
NOWY BUFET JEST NIECZYNNY DO 15 SIERPNIA
Celebrujemy długi weekend, jak większość z Was. We środę jesteśmy już normalnie i zapraszamy na lancz.
Dziś też zapraszamy, a to nasze propozycje:
- zupa z kapusty z pesto, ryżem arborio, świeżymi pomidorami i serem grana padano (również został z wtorkowego lanczu)
- wegańskie kokosowe curry z ciecierzycy i szpinaku, podawane z ryżem basmati
- tarta z grillowaną cukinią, oliwkami liguryjskimi i wędzonym boczkiem.