Mieliśmy w piątek tak niespodziewanego gościa, ze do tej pory jesteśmy w lekkim szoku i zastanawiamy się z małżonkiem, czy nie była to podwójna halucynacja. Nie ma się co nakręcać – nie był to żaden celebryta – zbłąkany instagramowy influencer, czy gwiazdka z Pudelka.
Otóż- był to nasz etatowy komentator, nasz uważny dyskutant fejsbukowy (ale nie hejter – powiedziałabym raczej po konsultacji z małżonkiem, że lover), nasz lider wśród fanów. Człowiek, o którym myśleliśmy że albo nie istnieje, a przez chwilę była hipoteza, że jest to kobieta. Słowem – zastanawialiśmy się grubo nad kwestią jego płci, jestestwa i czy u nas kiedyś był.
Aż tu nagle w piątek – niedługo przed zamknięciem – jakiś człowiek o miłej powierzchowności, zjadłszy ze smakiem linguine ze świeżymi pomidorami, podchodzi do baru i przedstawia się. Przyznaję, że była to ostatnia rzecz, której się spodziewałam przed weekendem. I było to przeciekawe spotkanie, bo okazało się, że jest u nas pierwszy raz, że nawet nie mieszka w Polsce i że w zasadzie to się znamy. To znaczy w ogóle go nie znałam, ale skoro koresponduje się z kimś tyle lat pod własnymi postami, to jednak to poczucie zaznajomienia jest dość silne. Zawołałam małżonka, który ochoczo ruszył się spod kaloryfera, bo bardzo chciał go poznać. Pogadaliśmy, poleciłam mu jakieś turystyczne atrakcje, umówiliśmy się na wiosnę na piwko za granicą i pożegnaliśmy.
To wszystko było trochę surrealistyczne – potem na jodze w czasie relaksu nie mogłam do końca wyczilować i oczyścić głowy, bo co i raz przypominałam sobie tę wizytę i nie mogłam przestać się uśmiechać.
Mam nadzieję, że wypad do Krakowa się udał – bez względu na to, czy polecone przeze mnie miejscówki okazały się nietrafione, czy wręcz przeciwnie.
A te piękne kwiaty zebrałam wczoraj na wycieczce do Huty – na łąkach w otoczeniu tak ohydnym, tak obskurnym i przebrzydłym, ze aż trudno uwierzyć.
A oto menu:
- krem porowo – ziemniaczany z grzankami
- quesadilla – grillowana tortilla z serem, szynką, cukinią, kukurydzą, sosem z wędzoną papryką i sałatą z winegretem
- tarta z pieczarkami, oliwą truflową i mozzarellą fior di latte.