Małżonek twierdzi, że krem w blondie jest dziś wyjątkowo smaczny. Pewnie rzeczywiście tak jest, ale równie dobrze może to być wrażenie nieco podbite. Podbite dość sporym okresem czasu dzielącym dzisiejsze blondie od poprzedniego. Niewykluczone, że minęły ponad dwa miesiące od ostatniego razu – nie mam teraz zbyt wiele czasu żeby przeprowadzać śledztewko. Miłośnicy tego turbo pysznego, ale i turbo słodkiego ciasta, przełamanego trochę słoną nutą orzeszków ziemnych już zaxierają ręce i wybierają w książce telefonicznej nasz numer. Albo też wchodzą szybciutko na messengera, żeby złożyć zamowienie pisemnie.
A dziś generalnie jest bogato. Bo nie dość, że deser, który stał się u nas rzadkością (małżonek dzięki temu wyraźnie odżył i zaczął jeść śmpniadania o normalnej porze i na siedząco, a nie w biegu), to jeszcze dwie propozycje lanczowe. A oto cała menażeria lanczowa na dziś:
- krem selerowy z prażonymi orzechami włoskimi
- tajskie curry massaman z wołowiny w mleczku kokosowym, z ziemniakami, orzeszkami ziemnymi, świeża kolendrą i ryżem basmati
- gnocchi z gorgonzolą, suszonymi pomidorami i natką pietruszki
- tarta z brokułami, oliwkami liguryjskimi i gorgonzolą
- blondie z białą czekoladą, prażonymi nerkowcami i kremem z masła orzechowego z wanilią.