Przez kilka miesięcy koleżanka polecała mi serial „Hacks”. Odkładałam go do zamrażarki i przesuwałam oglądanie, właściwie nie wiedząc czemu. No ale kiedy zaczęłam oglądać, to zupełnie wpadłam. Serial zbudowany jest na osi dwóch kompletnie różnych, niedopasowanych pod każdym względem głównych postaci. Pierwsza to standuperka w wieku prawie emerytalnym, ale ciągle występująca przed publicznością w kasynie w Las Vegas – Deborah Vance. Jej kariera nie rozwija się już jak dawniej, a żarty choć zabawne to wciąż te same. Na drugiej osi jest młodziutka Aga – scenarzystka komediowa z pokolenia Z, która traci prace przy serialu w związku ze zbyt grubym według jej pracodawców dowcipem, jaki zamieszcza na Twitterze. Żeby ratować jej tyłek, manager postanawia umieścić ją w czyśćcu i wysyła ją do Las Vegas, żeby popracoeała z Deborah nad jej nowym repertuarem. Dla obu ta decyzja jest jak policzek, jak degradacja, ale wskutek okoliczności postanawiają jednak spróbować.
Deborah Vance to stuprocentowa diva – skupiona na sobie, super złośliwa i traktująca Avę w sposób okrutny. Panie są z dwóch różnych światów i nic nie wydaje się ich łączyć, ale im dalej w las, tym więcej podobieństw między nimi odkrywamy. Temat różnicy pokoleniowej – boomerka kontra zetka (niecierpiące, kiedy myli się ją z millenialsami) jest świetnie ograny w scenariuszu. Żarty Deborah są naprawdę zabawne – zarówno te ze sceny, jak i w prawdziwym życiu. Serial ma kilka warstw, bo porusza temat miejsca kobiet w show biznesie, tego ile muszą poświęcić dla kariery, zmieniającego się świata, rodzicielstwa i wielu innych. Jest wybornie napisany, a jeszcze wybornie zagrany. Jean Smart jako Deborah po prostu błyszczy – świeci pełnym blaskiem divy i jest po prostu doskonała – dostała zresztą kilka nagród za swoją kreację. Hanna Einbinder w roli Avy też jest dobra, ale zdecydowanie serial należy do Jean Smart.
Odcinki są około trzydziestominutowe – w sam raz. I kiedy obejrzałam przedwczoraj ostatni, zrobiło mi się smutno, że rozstaję się z tym odjechanym serialowym światem. Bardzo, bardzo polecam ❤️
A co do lanczu, to polecam Wam jego następujące dania:
- krem z buraków z jogurtem
- dwie porcje zupy kukurydzianej
- makaron farfalle z domowym pesto z bazylii – wyjątkowo dobre dziś wyszło (zawiera orzechy włoskie)
- około 10 porcji kokosowego curry z kurczakiem, warzywami i ryżem basmati – bardzo Wam wczoraj smakowało, ale narobiłam go sporo, więc jest jeszcze trochę
- tarta z pieczoną dynią hokkaido, serem halloumi i wędzonym boczkiem.