Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

26 września 2023

Z piątku na sobotę rzeczy zadziały się bardzo szybko. Najpierw przypadkiem trafiłam na recenzję – prosto z gdyńskiego festiwalu – filmu „Kos”. Recenzja na portalu Zwierz Popkulturowy była tak pięknie napisana, że zachwyciłam się absolutnie filmem, o którego istnieniu właśnie się dowiedziałam i który obejrzę pewnie za kilka miesięcy, kiedy trafi do kinowej dystrybucji. Jako że Kościuszkę wielbię miłością bezgraniczną i uważam, że to najwspanialszy że wspaniałych Polaków, postanowiłam się przygotować i znaleźć jego dobrą biografię. Znalazłam informacje o owej biografii, ale nie było jej NIGDZIE. Wszędzie niby była, ale jak tam wchodziłam, to produkt był niedostępny. Ebooka też nie było, bo książka „Kościuszko. Książę chłopów” została wydana w 2011, więc mogła być na ebooka za stara. Weszłam z ciekawości na allegro i były tam dwa egzemplarze – oba koło stówki. Uznałam jednak, że to zbyt wygórowana cena i muszę sobie poradzić inaczej.
Użyłam koła ratunkowego z Milionerów, czyli telefonu do przyjaciela (pod postacią wiadomości tekstowej) i dostałam obietnicę przyjrzenia się sprawie w sobotę.
W sobotę rano książka była już załatwiona – przyjaciele nie zawiedli. Byłam rozemocjonowana i napisałam o książce i filmie do dwóch sióstr wiedząc, że będą żywo zainteresowane.
Jedna z sióstr od razu do mnie zadzwoniła – okazało się że jej narzeczony, a mój przyszły szwagier miał cały karnet na gdyński festiwal. I wiecie co? Ze wszystkich filmów, które obejrzał (a oglądał srodze – na przykład pięciofilmowe maratony do północy) to właśnie „Kos” skradł jego serce i okazał się według niego najlepszym polskim filmem. A jemu mogę zaufać – zawsze jak odwiedzałam ich w gdańskim mieszkaniu, spędzałam w łazience dużo więcej czasu niż potrzebowałam. Na pralce bowiem piętrzyły się numery miesięcznika „Kino”. Oboje z siostrą są niewątpliwie kinomanami, a Adam to nawet i filmoznawca – amator. Podbudowana tą rekomendacją czekałam na niedzielny wieczór, kiedy to mieli ogłosić zwycięzcę festiwalu polskich filmów w Gdyni. A w międzyczasie zebrałam się w sobie i kończyłam „Herito” i „Międzymorze” Szczerka w tempie przyspieszonym. Weekendowa aura na szczęście sprzyjała czytelniczym wycieczkom. Niedzielny werdykt – nagroda główna dla „Kosa” – bardzo mnie podbudował. Wczoraj przed snem skończyłam ze Szczerkiem, a dziś rozpoczynam wgląd w życie patrona mojej podstawówki – Kościuszki – niektórzy z Was pewnie pamiętają, jak w ciechanowskim gimnazjum przerobili jego popiersie na Konopnicką – pisałam o tym ponad sześć lat temu, więc dość dawno.
Co tu kryć – jaram się.
Nie wiem, czy Wy tak samo podjaracie się na dzisiejszy lancz. Jakby co, to informuję, co dziś polecamy:

  • krem kalafiorowy – zamiast cebuli użyłam do soffits zielonych części pora, więc jego kolor jest lekko pistacjowy, a smak wyrazistszy
  • cannelloni nadziewane szpinakiem i ricottą, zapiekane w sosie rosè z pomidorów z oliwą, bazylią, czosnkiem i odrobiną śmietanki
  • chili con carne – okol @0-12 porcji
  • tarta porowa z ostrym salami z Kalabrii i serem halloumi.