Zrobiłam Wam dziś martwą naturę. Odnaleziona po latach kompozycja Maddaleny di Bufettino Nuevo. Chociaż nie wiem, czy fakt, że mamy dziś ciasto wymaga jakiegokolwiek umajenia i ekstra fantazji. Niektórzy się cieszą najbardziej (Panie Wojtku – dzień dobry 😍), inni bardzo, a na jeszcze innych nie robi to żadnego wrażenia. Przyznaje, że nawet na mnie zrobiło – dziś miałam wyjątkową ochotę na coś słodkiego do kawy. I oto jestem – pisze nadbudowę do bazy – czyli dzisiejszego menu – zagryzając spadami – resztkami ciasta, odkrojonymi z rogów. Spady są zacne i na pewno uczynią wszystkich swoich konsumentów gładkimi oraz pięknymi. A jeśli konsumenci posiadają już te przymioty fizjognomii, to będą posiadać jeszcze bardziej.
Prawda dnia dzisiejszego jest jednak inna – po prostu zapomniałam kupić jarmuż do dzisiejszej zupy i nadbudowa jest po to, żeby nikt nie zauważył. Dodatkowym kamuflażem braku jarmużu jest zastąpienie go szpinakiem. I powiem Wam, że się całkiem sprawdził. Wyjątkowo też zrobiłam grzanki – musiałam się naprawdę spiąć, bo dziś sporo pracy. No ale wszystko już w zasadzie jest – lancz się dogotowuję, zupa czeka, tarta i ciasto również. A cały lancz wygląda tak:
- florencka. zupa z fasoli z grzankami
-perski kurczak ze śliwkami suszonymi, bulgurem i miętą – dawn go nie było, a to jedno z moich ulubionych dań – zaskakująco aromatyczne; a jak się trafi na nabrzmiałą smakiem śliwkę, wtedy jest prawdziwa uczta - tarta brokułowa z gorgonzolą i suszonymi pomidorami
- ciasto marchewkowe z nerkowcami i kremem waniliowym.