Kiedy wielu z Was lepiło bałwany z dziećmi, raczyło się grzańcem na Rynku, czy też popylało już po stokach – my także zdecydowaliśmy się na zimową aktywność. Nie była to typowa zimowa zabawa, chociaż po kolana w śniegu trochę pobrodzilsmy, ale udaliśmy się do świątyni sobotniego handlu. A mianowicie – postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda podróż od nas z przystanku kolejowego Kraków Zablocie do Ikea. Zakupilismy w automacie stosowne bilety i udaliśmy się w podróż. Podróż trwała 14 minut do przystanku Kraków Bronowice, a potem około 20 (brodzenie w śniegu) minut piechotką do celu. Piesza droga zaowocowała natrafieniem na coś co wygląda jak współczesne znakomite dzieło sztuki, a jest zbiorczą reklamą wielu firm, które w taki oto sposób postanowiły przyozdobić i ożywić peryferyjny miejski krajobraz. Pociąg powrotny, o 12:57 był tak zapchany, jak 139 z Miasteczka AGH w dzień powszedni. A był to pociąg osobowy relacji Katowice – Dębica. Co cieszy – z resztą w taką pogodę była to chyba najsensowniejsza opcja.
Zadowoleni z wycieczki, po obiedzie udaliśmy się jeszcze na popołudniowy spacer do Rynku i okolic. Było ciężko jak po piachu, ale bardzo romantycznie oraz malowniczo. I gdyby nie ten śnieg, to nie chciałoby się nam nosa z domu wyściubiać.
Dziś już aura się unormowała, wyszło ostre słońce, a Wy możecie zjechać u nas stosowne do pogody chili con carne, zagryzając je potem włoskim mini panettone z rodzynkami i kandyzowaną skórką z pomarańczy.
A całe menu wygląda tak:
- zupa z kapusty z pesto, ryżem carnaroli, pomidorami i ryżem grana padano
- chili con carne z wołowiny z fasolą, papryką, grillowaną tortillą, kwaśną śmietaną i kolendrą
- tarta z bakłażanem, orzechami włoskimi, fetą i bazylią
- mini panettone – włoska babka drożdżowa na naturalnym zakwasie, z rodzynkami i kandyzowaną skórką z pomarańczy.