Jak to małżonek mawia – jakoś się wreszcie dotelepaliśmy. Rzecz jasna – chodzi o dotelepanie się do dłuższego weekendu, do wiosny. Najbliższe trzy dni w Krakowie zapowiadają się iście letnio – będziemy więc dużo przebywać na zewnątrz. Na przykład jutro planujemy odwiedzić na rowerach Nową Hutē żeby sprawdzić, czy Lodowa Huta jest już czynna. A jeśli jest, to czy ich wyroby są równie smaczne jak w poprzednim sezonie. Przy dwudziestu kilku stopniach planujemy też wypuścić się bliżej serca Krakowa i zasiąść w jakimś ogródku, żeby cieszyć się z promieni słońca i poobserwować ludzi. Z tym obserwowaniem ludzi to bardziej ja – uwielbiam patrzeć, chwytać strzępki rozmów, obserwować świąteczne stylówki i inne szczegóły. Niezwykle się cieszę na te dni.
Ramen u nas nie zagości – będzie pizza domowa na kamieniu, będzie pieczony łosoś z batatami, będzie pieczona feta z warzywami. I oczywiście będzie panettone z Warsztat Piekarni – generalnie plany rysują się bardzo pastelowo.
Jak widzicie – mamy dziś ciasto marchewkowe – a ściślej zostały nam go jeszcze cztery kawałki. Dziesięć jest już rozparcelowanych i znalazło swoją cichą właścicielkę. Oczywiście próbowałam i jest znakomite.
Życzymy Wam spokoju i wypoczynku.
Widzimy się we wtorek.
A oto menu na dziś:
- krem z cukinii
- makaron penne z pesto z bazylii, świeżymi pomidorami, pieczoną dynią i serem grana padano
- cztery porcje tajskiej wołowiny massaman w mleczku kokosowym, z ziemniakami, orzeszkami ziemnymi, ryżem basmati i kolendrą
- tarta z pieczarkami, wędzonym boczkiem i oliwą truflową.