Dis wariackie papiery zostały wyciągnięte z szuflady i trzeba było wykonywać czynności robocze na turbodoładowaniu. Turbodoładowanie spowodowane było jak zwykle poranną wizytą Szarika u weterynarza. A jako że Szarik sama się nie wybierze (nie to, żeby nie potrafiła, po prostu nie lubi 😉), to małżonek musiał o odpowiednim czasie porzucić obowiązki zawodowe, pojechać do domu i negocjować z Szarikiem, żeby zechciała wejść do przenośnego pudełka. W tym czasie ja samopas ogarniałam trochę rzeczy niż zwykle. Dlatego nastąpił czasoskurcz – wiecie, że czasem się wydarza. A w związku z czasoskurczem pojawił się jego krewniak – felietonoskurcz. Skurcze sa przeważnie bolesne i trzeba je rozmasować. Dlatego zapoznam Was ekspresowo z dzisiejszym menu i zajmę się rozkurczaniem. Oto propozycje:
- – krem z dyni z mleczkiem kokosowym
- gnocchi ze szpinakiem, gorgonzolą, prażonymi orzechami włoskimi i grana padano
- tarta porowa z mozzarellą fior di latte i wędzonym boczkiem – dawno boczku nie było, więc postanowiłam się poprawić i oto przybył.