Jeszcze mi się nie zdarzyła taka sytuacja w całej historii Nowego Bufetu. Nie zorientowałam się, że już minęła dziesiąta, że mąż otworzył drzwi wejściowe i wyjął klucz z zamka. Zaabsorbowana innymi rzeczami straciłam poczucie czasu. Dopiero widok dzbanka pełnego kawy trochę mnie otrzeźwił – zaczęłam się wtedy zastanawiać, dlaczego małżonek już zaparzył kawę, skoro tak dużo jeszcze czasu do otwarcia. Patrzę na zegar – a tam 10:10!
Może to słońce mnie tak oślepiło? Może to plany, które nagle się wykluły i wymagały pilnych SMS owych konsultacji na linii Kraków – Warszawa – Gdynia? W każdym razie musiałam włączyć turbodoładowanie. Ostatecznie wcale nie jest tak późno i wyrabiam się w prawie zwyczajowym czasie.
Co dziś na lancz? Całkiem sympatyczny zestaw, w którym zawiera się też deser. Oto propozycje:
- krem z soczewicy i marchewki z kminkiem i kolendrą
- perski kurczak ze śliwkami, bulgurem i świeżą miętą
- tarta szparagowa z mozzarellą fior di latte i olejem tłoczonym na zimno z pestek dyni
- sbriciolata z truskawkami i ricottą.