Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

12 czerwca 2024

Zastanawiałam się ostatnio nad demokratycznymi wyborami. A mieliśmy tego trochę przez ostatnie kilka miesięcy, więc powodów do refleksji nie brakowało. I zasadniczo przy ich okazji słyszy się po wyborach różne tłumaczenia. Tłumaczenia względem frekwencji i przekroju wiekowego i społecznego głosujących. To, że lewica zdobyła mało głosów, bo młodzi nie poszli do wyborów. A to, że frekwencja była słaba, bo było bardzo ciepło. A to, że frekwencja była słaba, bo było deszczowo. Politycy i etatowi komentatorzy, którzy trochę już oderwali się od świata poda mediami, biegają po różnych redakcjach i prezentują te swoje tłumaczenia, godne powiedzenia: „Na Świętego Hieronima jest deszcz. Albo go ni ma”. Zawsze słabemu wynikowi winni są wyborcy, bo w jakimś tam aspekcie nie dowieźli.
Ale przecież jest zupełnie na odwrót. Jeśli firma odzieżowa wypuściła słabą kolekcję i ludzie nie ruszyli tłumnie do salonów po ich ubrania, to nikt nie obwinia ludzi o to, że im się oferta nie podoba. Kiedy słaby film zaliczy klapę tylko z rzadką jakiś reżyser biega i udziela wywiadów z pretensjami odnoście złych dzisiejszych czasów i dzisiejszej młodzieży – ale na takie wynurzenia litościwie spuszcza się zasłonę milczenia. A żeby nie uciekać daleko od rynku gastronomicznego – nikt z klientów nie płacze po restauracji która karmi niesmacznie, ma źle wyszkoloną obsługę i nijaką ofertę – jej zniknięcie z rynku przechodzi bez echa. Partie polityczne i ich programy podlegają takim samym zasadom, ja resztą rynku. Muszą się sprzedać, muszą przekonać odbiorców, muszą skroić pod nich ofertę a potem bardzo ciężko pracować nad wdrożeniem swojego planu. To ich wina, a nie wyborców, że nie potrafili stworzyć ciekawej oferty i nie przyjrzeli się społecznym potrzebom. Ale w mediach od nich tego nie usłyszycie – będą płaczki i szukanie winnych – to młodzi, to starzy, to ci z podstawowym wykształceniem. Odkąd mam prawa wyborcze, słyszałam tylko raz, kiedy ktoś wyszedł tuż po wyborach i powiedział uczciwie, że osiągnął słaby wynik i że niestety nie jest zadowolony z siebie. Był to Sławomir Mentzen – reprezentant formacji, która znajduje się mniej więcej na przeciwnym biegunie wartości, które chciałabym widzieć w sejmie.
Formacji, która jest mi tak daleka, jak tylko może być formacja parlamentarna i nigdy mój głos nie pójdzie w ich stronę, a jednak przyjęłam jego samokrytykę z pewną dozą uznania.
Pomyślcie o tym następnym razem, kiedy będziecie słyszeli rozmaite tłumaczenia.
A teraz przeskakuję gładko do menu, bo dziesiąta wybiła chwilę temu. Oto nasze propozycje:

  • krem brokulowy z prażonym słonecznikiem
  • makaron fusili z ragu bolońskim z wołowiny i warzyw, z natką pietruszki i serem grana padano
  • tarta szparagowa z fetą
  • tarta czekoladowo – kajmakowa.