Dokupiłam jeszcze sok malinowy – jak widać na załączonym obrazku dzisiejszej zaokiennej rzeczywistości, prawdopodobnie do piątku kilka osób będzie miało życzenie zamówić go sobie na gorąco. Ale powiem Wam, że mnie te chmury i deszcz jakoś nie przerażają i nie obniżają mi nastroju. To raczej wizja trzydziestostopniowych upałów napawa mnie lekkim niepokojem. Zawsze w połowie roku, kiedy jest tak gorąco, przypominam sobie pierwsze dwa lata bez klimatyzacji tutaj. Jak ciężko się pracowało przy grillu i przy piecu. Zasadniczo mogło nawet nie być dużego ruchu – człowiek i tak wracał do domu zmęczony gorącem. Jednak taka klimatyzacja to wspaniały wynalazek. A pracowałam w naprawdę różnych warunkach – w tym po 14 godzin bez światła słonecznego i przy popsutej wentylacji. Parafrazując – kiedyś to nie było czasów – teraz to są czasy! I mówię to z pełną odpowiedzialnością.
A przechodząc do menu – dziś jest całkiem sporo lanczowych propozycji:
- kokosowa zupa Dahl z soczewicy i pomidorów
- chili con pavo z indykiem, świeżą papryką, fasolą, cukinią i ryżem parboiled
- makaron fusili z tagu bolońskim, serem grana padano i natką pietruszki
- tarta szparagowa z oliwą i serem dziugas
- tarta czekoladowo – kajmakowa – trzy kawałki.