Najbardziej lubię w Krakowie to, że można tu po prostu wpaść na znajomych przypadkiem. W Warszawie to niezwykle rzadkie – w Warszawie Moi Drodzy, najczęściej to spotykam Maksa Cegielskiego, kiedy bujam się w okolicy Palcu Zbawiciela i Konstytucji. Maks Cegielski nie jest moim znajomym, ale kojarzę jego fizjognomię z mediów.
A w Krakowie – w Krakowie nie ma Maksa, ale mogę na przykład spotkać dawno niewidzianą koleżankę z czasów studenckich, która mieszka w Madrycie. Tak po prostu, wracając rowerem z jogi mogę się na nią natknąć, jak pije z hiszpańskim chłopakiem winko w podgórskiej winiarni. Oraz innych dawno bądź niedawno widzianych znajomych. Niby duże to miasto, a jakieś takie kameralne…
A skoro tak tu kameralnie to licżę, że i Wy przybędziecie dziś tłumnie na nasz lancz. Oferujemy co następuje:
- krem z groszku z prażonym słonecznikiem
- tajską wołowina massaman w mleczku kokosowym, z orzeszkami ziemnymi, ziemniakami, kolendrą i ryżem basmati
- tarta z cukinią i mozzarellą fior di latte.