Naodpoczywałam się całą sobotę – dość powiedzieć, że wyszłam z domu o 13:00, wsiadłam w samochód koleżanki, pojechałyśmy razem pod Kraków, wysiadłyśmy i do 20:00 siedziałyśmy na patio przed domem innej koleżanki, zajadając rozmaite specjały i popijając zimnymi napojami. W międzyczasie koleżanki chłodziły ciała w przydomowym niedużym basenie – takim kupionym w Castoramie, nie żadne wielkie bogactwa 😜 , oraz zrobiłyśmy mini wymianę ciuchów. Jako że nawet przez moment nie zaznałam większego ruchu mięśni, w niedzielę już mnie nosiło. Ogarnęliśmy sprawy bufetowe, zjedliśmy ze smakiem makaron z piątkowym pesto i wzięłam się za czytanie z racji upału. A książka, którą czytam tak mnie wciągnęła, że nie chce jej zbyt szybko kończyć, bo będzie mi żal. Nie jest to nowość – to powieść sprzed dobrych kilku lat. Nazywa się “Tajemna historia”, autorką jest Donna Tartt. I jest to historia tak wciągająca, jak żadna dawno mnie nie wciągnęła. Czytałabym non stop, gdyby nie rozsądek. No ale nawet tak wartka i tajemnicza lektura nie powstrzymała mnie od przymusu ruchu. Kiedy za długo nic nie robię, po prostu, najzwyczajniej mnie nosi. I wczoraj też mnie poniosło – zrobiłam “swoją”, niedużą traskę (swoją, bo każde z nas z małżonkiem ma swoje samotne ulubione traski) – przez Wielicką, Nowosądecką, Witosa, Białe Morza nad Wilgą, potem Zakopianką i Starym Podgórzem do domu. Bardzo lubię tamtędy jeździć, bo jest trochę pod górkę – ale tak w sam raz – trochę z górki, no i na płaskowyżu naprzeciwko sanktuarium jest kojący widok i człowiek może się zatrzymać, zrobić przerwę, napić się wody z bidonu i poukładać sobie rzeczy w mózgowych szufladkach.
A na wieczór wróciłam do lektury. Co ciekawe – przed snem myślałam o niepokojącym filmie “Coś za mną chodzi”, który widziałam na początku stycznia. No i sceny z tego filmu zagościły w moim śnie i był to sen grubo niefajny. Jeśli ktoś oglądał to wie o co chodzi – jeśli nie, to zachęcam, bo to jest rzecz nietuzinkowa i wielowarstwowa. Byle tylko nie myśleć o nim przed snem 😉
Za to w poniedziałek, w tym momencie dnia, warto już zacząć myśleć o lanczowej aprowizacji. Oczywiście wychodzimy takim myślom naprzeciw, mając w zanadrzu takie oto propozycje:
- krem z selera z prażonymi orzechami włoskimi
- chili con carne z wołowiny, z papryką, czerwoną fasolą, kwaśną śmietaną, grillowaną tortillą i kolendrą
- tarta z pieczarkami, gorgonzolą i czarnuszką.