Nigdy, ale to nigdy nie przypuszczałam, że dzień pierwszych okrągłych urodzin Nowego Bufetu będzie wyglądał tak jak wczoraj. Przede wszystkim dlatego, że o tej rocznicy zapomnieliśmy. Jakieś trzy tygodnie temu jeszcze zastanawialiśmy się nad formą obchodów, jeszcze niedawno umawialiśmy się z koleżanką, że będzie u nas pracować tego dnia – oczywiście za przysłowiową miskę ryżu (ale takie rozliczenie był jej entuzjastyczny pomysł).
A żeby było jeszcze ciekawiej, to we środę przyszła pani i pytała, gdzie tu teraz można kupić bilety – ponad dziesięć lat od zamknięcia MPK! Już dawno przestałam liczyć na to, że ktoś taki tu jeszcze zawita. Chociaż to jeszcze nic – dość niedawno przyszedł do nas pan, który tutaj mieszkał! Mieszkał w mikro mieszkanku gdzie teraz jest nasze zaplecze, a przez ścianę miał rzeczone MPK. To on własnoręcznie zrobił ubikację, z której teraz korzystamy.
Co do wczorajszego dnia – tu gorące podziękowania należą się pani Magdzie Sikorze, która przyszedłszy jak co dzień po wikt, przypomniała nam o naszej rocznicy. Zastanawiała się nawet, czy nie przyjść z balonami i czy nie upiec nam świętej pamięci kanadyjskich ciastek, które małżonek robił przez pierwsze lata naszej działalności 😍. I jeszcze – co do wczorajszego dnia – tak się akurat złożyło, że oprócz rocznicy, był to jeszcze dzień rekordów. Najwięcej klientów po pandemii – to raz. Największa ilość sprzedanych rubenów – to dwa. Ich ilość niech pozostanie tajemnicą handlową, ale nie są to kolosalne liczby. Po 14:00 byłam już tak wymęczona, że kiedy przyszedł tu nasz stały klient, nasze żarty były jeno przaśne i ludyczne – bardzo mnie bawiły i rozluźniły po całodniowej orce. A jako że orka nie odbywała się na ugorze, ale na całkiem żyznej glebie, to i plon jest zadowalający.
Jeśli piszę trochę nieskładnie – cóż, sorry not sorry – brak snu, przemęczenie, zoszołomienie, stres. I trochę się czuję, jakby mię opadła mgła mózgowa – tak jakbym w przeciwieństwie do Billa Clintona się zaciągnęła porządnie, aż do kaszlu.
Ale zapomnieć o dziesięcioleciu…. Czasem zapominam o rocznicy ślubu, ale tutaj grubo popłynęliśmy.
A naszej serdecznej koleżance, która miała pracować, ale nie pojawiła się, wysłałam sms o treści:
Zwalniamy Cię – Twoja kariera pomagiera w Nowym Bufecie się skończyła, zanim się zaczęła 🤣 Miałaś być dziś w pracy 😄🤩
Zapomniałabym o ogłoszeniu:
DZIŚ NOWY BUFET CZYNNY DO 14:00.
Małżonek jedzie w gości.
A menu jest następujące:
- krem z buraków z jogurtem
- makaron fusili ze szpinakiem, gorgonzolą i grana padano
- fusili z ragu bolońskim, serem grana padano i natką pietruszki
- tarta z cukinią, cheddarem i pestkami dyni.