Kiedy byłam na ostatnim spotkaniu Kolegium Kobiet, dokonałam ciekawej obserwacji – chociaż właściwie po zastanowieniu wydaje się to dość oczywiste. Otóż – kiedy rozmawiałyśmy i temat zahaczył o książki, to okazało się, że nasze lektury bardzo się różnią. Jako jedyna przedstawicielka krakowskiej gastronomii, pracuję trochę inaczej, iż większość kobiet z Kolegium. Praca naukowa na uniwersytecie, praca dziennikarska, praca prawniczki ,- są to profesje, które wymagają na co dzień wgryzania się w dokumenty, badania i analizy. Ja tworzę dania ze składników, każdego dnia inną rzecz, a moja praca umysłową opiera się na logistyce, szybkim reagowaniu i ułożeniu sobie w głowie sekwencji czynności, żeby je jak najefektywniej wykonać. W związku z tym nasze lektury bardzo się od siebie różniły. Wiele z nich wieczorem, po pracy, wybiera lektury lekkie, wartkie – głównie kryminały i thrillery, bo codzienna praca w ciężkim kalibrze słowa sprawia, że potrzebują oddechu. A co tam u mnie? Hehe – jak powiedziałam co czytam w nocy, padło pytanie „Po ci się tak katujesz?”😁 I było to zabawne ale i zrozumiałe. Skoro nie mam w pracy do czynienia z wiedzą, to sobie tej wiedzy dostarczam po pracy i coraz rzadziej sięgam po beletrystykę. Literatura popularnonaukowa i literatura faktu to moje najczęstsze wybory.
Ciekawą dygresję poczyniła kiedyś moja bliska koleżanka z liceum – literaturoznawczyni – która przeczytała tony i masy beletrystyki i poezji. Ona też skłania się ku non fiction, bo z jej punktu widzenia ilość schematów fabularnych jest dość powtarzalna i ograniczona. A życie? Życie jest nieprzewidywalne i często – że użyję wyświechtanego frazesu – przerasta i wyprzedza fikcję.
No ale raz na jakiś czas jakiś wartki akcyjniak albo kryminał – no jasne! Mózg też musi trochę odpocząć, albo porobić ćwiczenia z dedukcji i pobawić się – choćby i w Watsona, bo do Sherlocka niewielu dostoi.
Chociaż muszę przyznać, że czasami niektórzy z Was – najczęstszych klientów – mają sherlockowie przebłyski i zgadują co dziś na obiad. Albo próbują i nie zgadują, co też jest fajne.
Przedstawię Wam zatem menu – może ktoś akurat strzelił dobrze. Dziś polecamy:
- krem pomidorowy z oliwą extra vergine
- – kokosowe curry z ciecierzycy i pieczonego kalafiora, ze szpinakiem i ryżem basmati, na czerwonej paście curry, z dodatkiem cynamonu, kurkumy i świeżego imbiru
- curry z kurczakiem, fasolką szparagową i cukinią, również podawane z ryżem basmati, na zielonej paście curry, z trawą cytrynową i odrobiną sosu rybnego – jest jakieś dziesięć porcji
- tarta z pieczoną papryką, fetą, czarnym sezamem i olejem z pestek dyni.