Po czterdziestu stronach odrzuciłam ze wstrętem “Trociny” Krzysztofa Vargi. Strumień świadomości zmurszałego mizantropa ze skłonnościami depresyjnymi ( mówię tu oczywiście o podmiocie lirycznym) jednak do mnie nie przemówił. Również recenzje, mówiące o doskonałej i trafnej diagnozie rzeczywistości, oraz porównania do “Dnia Świra” są dla mnie dużo na wyrost. To co udało się Koterskiemu i Kondratowi w półtoragodzinnym filmie stanowi wzorzec z Sevres satyry na polskie społeczeństwo. A Adasia Miauczynskiego – choć gnuśny to malkontent – w gruncie rzeczy lubimy za jego wady, ale i zalety. Bardzo dobry jest język tej powieści i bywa śmieszna, ale ten wyrzyg pogardy dla ludzi i dla siebie jest taki ciężki i przytłaczający, że nie dałam rady. A ci piszący o wspaniałych diagnozach społecznych – oni zapewne się z tymi indywiduami nie utożsamiają i pewnie mało ich mają wokół siebie. Ponieważ owe indywidua to “inni ludzie” – zbieżność z tytułem książki jest tu nieprzypadkowa. Inny słynny diagnosta – Kuba Wojewódzki – kiedy w rozlicznych wywiadach punktuje wady narodowe, siebie również stawia z boku. On jest bowiem tym mędrcem, tym błaznem. A tamci to taki trochę motłoch.
Piękną klamrą jest tutaj film Małgorzaty Szumowskiej “Twarz” – o odrzuconym przez zapyziałą wiejską społeczność chłopaku po przeszczepie twarzy. A właściwie nie film, ale jego kanwa. Czerpie on bowiem z prawdziwej historii chłopaka, któremu naprawdę przeszczepiono twarz. Tylko że w oryginalnej, autentycznej historii chłopak został w pełni zaakceptowany, a wiejska społeczność mu pomagała – łącznie z księdzem. Rzeczywistość sobie, a sztuka sobie.
Przejrzałam przebogata bibliotekę ebooków, które kiedyś zgrałam od przyjaciela i postanowiłam zrobić voltę. Volta polega na tym, że pośród około dwustu tytułów wyłowiłam trzy książki Remigiusza Mroza – autora, którego NIGDY nie czytałam. I postanowiłam, że teraz zabiorę się za niego – zobaczymy, czy ilość znaczy jakość. Jestem naprawdę ciekawa, czy przypadnie mi do gustu. A jeśli o przypadaniu do gustu mowa – oto nasz lancz. Mam nadzieję, że przypadnie:
- kokosowa zupa Dahl z soczewicy i pomidorów
- gnocchi z ragu bolońskim z mielonej wołowiny i warzyw, z natką pietruszki i serem grana padano
- tarta z bio burakami, fetą i orzechami włoskimi.