Czasem zaskakuje mnie, że osoby, które przychodzą od lat, znają inne osoby, które przychodzą od lat, ale w innych godzinach. Jakże często przypisywałam sobie kogoś do zbioru “korpo”, żeby ze zdziwieniem odkryć, że ten ktoś jednak należy do większego zbioru „prawo”. Najzabwniej jest, kiedy ktoś z moich prywatnych znajomych okazuje się znajomym stałego klienta.
Oczywiście te niespodziewane powiązania i znajomości odbywają się ze względu na obecność kilku gwiazd socjometrycznych. Te dosłownie parę osób ma taką siatkę powiązań, że w zasadzie mówi „cześć” około połowie naszych klientów. Zainteresowani na pewno wiedzą o kim piszę. To przypomina mi, jak chodziłam przez Ciechanów z tatą. Wydawało mi się wtedy, że on zna dosłownie pół miasta, serio. Tu przystanął, tam zagadał, tam skinął komuś głową. Kiedyś jeden z klientów z prawniczej rodziny opowiadał mi, że nie może z jednym z kolegów po fachu przejść normalnie przez Kazimierz. Wszędzie kolegę zaczepiają znajomi, ciągle z kimś rozmawia, ma wielu zaprzyjaźnionych barmanów. Kiedy musisz dojść z punktu A do punktu B w określonym czasie, może to stanowić pewien problem.
Przyznaję, że i mi poszerzyła się siatka znajomych osób i znajomych twarzy dzięki Nowemu Bufetowi. Ale chyba nie mam startu do naszych socjometrycznych gwiazd, które z tego miejsca pozdrawiam 😄
A teraz menu:
- krem z soczewicy i marchewki
- zupa kukurydziana – koło 7 porcji
- penne alla putanesca z oliwkami, kaparami i pomidorami, posypane natką pietruszki i serem grana padano
- pięć porcji kokosowego curry z ciecierzycy i pieczonego kalafiora, ze szpinakiem i ryżem basmati
- tarta dyniowa z kozim twarożkiem i słonecznikiem.