Małżonek od kilku dni jest zanurzony w świecie kolęd, pastorałek i świątecznych przyśpiewek w wykonaniu Klocucha. Klocuch – kimkolwiek jest ten internetowy fenomen – szczególnie upodobał sobie okres okołobożonarodzeniowy i naprodukował tych piosnek dość sporo. Tu trzeba dodać dla nieznających tematu – Klocuch mówi zmodulowanym głosem i przekręca słowa wszystkich piosenek, fałszując przy tym okrutnie. Przy czym podejrzewam, że to fałszowanie jest kontrolowane, bo w niektórych remiksach słychac profesjonalną obróbkę.
A jak wyglądają te przyśpiewki? Są “zwykłe” kolędy, są pastorałki, są – last but not least – świąteczne piosenki rozmaitych polskich wykonawców. Mnie najbardziej urzeka “Lasy Christmas” w polskiej wersji – wiecie, tej, w której na święta w wannie zjawił się karp. Wersja Klocucha jest tylko podobna do polskiego “oryginału”, ale najlepsze są wstawki. We wstawkach króluje bowiem Piasek i fragmenty różnych jego przebojów – na przykład piosenka ze Zlotopolskich, oraz emocjonalne ochy i achy z innego utworu. Jest to naprawdę fajnie wkomponowane w całość. Albo taka sytuacja – Klocuch wymyślił w tym roku swoją piosenkę świąteczną do swojej melodii. Ale to wszystko ma drugie dno, powiązane z “Last Christmas” i GTA – jego ulubioną grą. Teledysk, który zmontował do tej piosenki to odwzorowanie teledysku do “Last Christmas”. Odwzorowanie scenami z GTA – dopasował je naprawdę wiernie (oczywiście w miarę możliwości). I to jest naprawdę coś!
I jeszcze ciekawostka – małżonek był przekonany, że słowa piosenki “… kto wie, czy za rogiem nie stoją anioł z Bogiem…” są wymyślone przez Klocucha – no bo przecież to jest tak durne, że nie mogłoby być inaczej. Tymczasem uświadomiłam go, że to piosenka efemerycznego damskiego tria De Su z lat dziewięćdziesiątych, mającego jeszcze jedną popularną piosenkę “Życie cudem jest”. On nie miał o tym pojęcia, a ja sięgnęłam do swojej obszernej szuflady z tysiącem przyśpiewek na każdą okazję i wyciągnęłam stamtąd De Su ( nazwa ma drugie, “zmysłowe” dno, bo dessous to po francusku bielizna – a czytamy desu.
W jeden z utworów są wplecione słowa “…ile dałbym, by zapomnieć Cię, wszystkie chwile te, które są na NIE bo chcę po prostu nie pamiętać sytuacji, w których serce klęka…”. Tak, tak – Jeden Osiem L także zostało wykopane z tego lamusa.
Rozrywka ta jest specyficzna, ale amatorzy na pewno docenią.
Mam nadzieję, że amatorzy Nowego Bufetu docenią to:
- krem kalafiorowy z olejem z pestek dyni
- cannelloni nadziewane szpinakiem, ricottą, mozzarellą fior di latte, zapiekane w sosie rosè
- Kokosowe curry z kurczakiem, warzywami i ryżem basmati
- tarta z cukinią, cheddarem i pestkami słonecznika.