Na zdjęciach powód przedłużenia otwarcia do 8 stycznia. Jesteśmy bardzo zadowoleni z efektu, jak dało położenie nowej podłogi. Nie kładliśmy jej sami, bo małżonek nie chciał się sam bawić w układanie i przycinanie. Dlatego zostawiliśmy tę pracę profesjonaliście. Nadjecie mogą dawać fałszywy obraz, że ja tam niby robię ostatnie podłogowe szlify. Nic bardziej mylnego – szoruję stołki barowe.
Kilka wykończeniowej musimy zrobić jeszcze w weekend – listwy przypodłogowe, pomalowanie kawałeczka kafelków we wiatrołapie farbą (niestety nie dało się wcisnąć tam paneli, bo drzwi są tak nisko, że nawet najcieńsza wycieraczka nie wejdzie bez ich blokowania. Cieszymy się jak dzieci i sobie na te podłogę raz po raz popatrujemy – kiedy efekt nowości zniknie przestaniemy ją zauważać. Póki co – w Nowym Bufecie zrobiło się przytulniej – cały rok sukcesywnie odkładaliśmy na to środki.
Powrót do pracy nie jest ani trochę bolesny, a nawet powiedziałabym, że jest radosny i optymistyczny. Cieszymy się, że wracamy – mamy nadzieję, że Wy też.
A oto dzisiejsze menu:
- krem z cukinii z grzankami
- perski kurczak z suszonymi śliwkami, bulgurem i kolendrą (mięty nie było)
- tarta z boczniakami, mozzarellą fior di latte i oliwą extra vergine.