W weekend byłam przewodniczką po Krakowie. Ale nie że Wawel, hejnał, czy obiad na Rynku. Moja towarzyszka, która przyjechała do mnie ze stolicy, zażyczyła sobie obejrzeć Zakrzówek. Podczas licznych pobytów w Krakowie nigdy nie zdołała tam dotrzeć i był to dla niej swego rodzaju Święty Graal. Graal został odnaleziony i obfotografowany, dlatego od piątku Graalem był przestał. Sama z przyjemnością odwiedziłam tamte rejony, bo nie byłam na Zakrzówku ze trzy lata! Nadrobiłam więc to duże niedopatrzenie i obejrzałyśmy wszystko dokładnie, ze szczególnym uwzględnieniem całej nowej infrastruktury kąpielowej. Zrobiłyśmy trochę kilometrów pieszo, postanowiłam więc zakończyć dzień w Drink Barze Szarą na Rynku. Tak jak przypuszczałam atmosfera, wystrój i profesjonalizm barmanów także jej przypadł do gustu.
W sobotę eksplorowałyśmy okolice Placu Centralnego i Zalewu Nowohuckiego. I to właśnie znad zalewu pochodzi dzisiejsze zdjęcie – przyjrzyjcie mu się dobrze. Obiadek w okolicach Rynku (jednak się odbył, a co 🤪) i kawka na Kazimierzu dopełniły nasz dzień.
Za niedługo udajemy się z siostrą na rewizytę, co bardzo nas cieszy, bo uwielbiamy weekendy w stolicy.
Te krakowskie też uwielbiam, ale w tym momencie mamy poniedziałek i trzeba poczekać jeszcze parę dni. No ale jest poniedziałek – są rubeny, focaccie, obwarzanki i lancze dla Was. A dziś propozycje są takie:
- minestrone – włoska zupa warzywna, dziś wzbogacona o zieloną soczewicę, przez co jest bardziej treściwa
- butter chicken z ryżem basmati i kolendrą, w aromatycznym sosie maślano – jogurtowo – orzechowym
- tarta z bakłażanem, pomidorami, fetą i miętą.