
Widziałam w weekend “Konklawe”. Ale ten film jest dobry! W związku z nim z resztą nie spotkałam się z koleżanką. Miałyśmy bowiem iść do kina, ale ona chciała na kompletnie niepasujące mi filmy. Jeden polski, który zapewne niedługo trafi na streaming, a którego tematyka w ogóle do mnie nie przemawiała. Drugi to dokument o wojnie w Ukrainie – tutaj tym bardziej. Ja się uparłam na “Konklawe” – nie poszłyśmy więc razem do kina, bo rozminęłyśmy się w preferencjach. A w rezultacie obejrzałam go w domu, wykupiwszy dostęp w streamingu. Siedziałam sobie na łóżku, pogryzałam a to mandarynkę, a to jabłko i chłonęłam od pierwszej sceny. Bardzo precyzyjnie wyreżyserowane “Konklawe” ma nam dużo do zaoferowania. Znakomite aktorstwo, piękne zdjęcia i trzymający w napięciu od początku do końca scenariusz. Wspomnieć też trzeba o świetnej muzyce, która naprawdę zwraca uwagę, oraz bizantyjskich kostiumach. Można byłoby pomyśleć, że film o wyborze nowego papieża będzie nudną ramotą, ale ten jest na drugim biegunie. Ogląda się go z dużą ciekawością, jak rasowy thriller. Jest pozytywny bohater (świetny Ralph Fiennes), z którym sympatyzujemy – trochę taki sam przeciw wszystkim. Są intryganci – ludzie chorobliwie ambitni i niebezpieczni. Jest czarny koń i jest śledztwo. No naprawdę jest pysznie – zdecydowanie zachęcam do obejrzenia. Trochę przepadł na Oskarach mimo sporej liczby nominacji – no ale nagrodę na za najlepszy scenariusz adaptowany (bo powstał na podstawie powieści) dostał.
A co tam w naszych lanczach słychać? Chili con pavo sprzedaliśmy wczoraj w całości, botwinki też już nie ma. Mamy dla Was za to inne propozycje:
- krem z dyni z mleczkiem kokosowym, imbirem, cynamonem i kurkumą
- cannelloni nadziewane szpinakiem, ricottą i mozzarellą fior di latte, zapiekane w sosie rosé, posypane serem grana padano
- tarta z cukinią, serem halloumi, pomidorkami i olejem z pestek dyni.