Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

16 lipca 225

Mam nadzieję, że jestem raczej fałszywą prorokinią niż Kasandrą. Prorokowanie tyczy się pośrednio wczorajszego tematu i obejmuje makaron z truskawkami. Otóż mam pewne obawy, że to domowe danie z dzieciństwa może stać się papieską kremówką 2.0. Oczyma wyobraźni widzę te potykacze obok barów i restauracji – STRAWBERRY PASTA A’LA IGA, PASTA WIMBLEDON, oraz bardziej potworkowate zachęty do zakupu jedynego i prawdziwego polskiego makaronu z truskawkami.
Tymczasem ostatni raz widziałam go w zeszłą sobotę w szpitalu w Opolu, kiedy to odwiedzana przez nas osoba dostała taki na obiad. Wtedy z resztą się dowiedziałam o całej akcji od młodszego pokolenia i nagłym ogólnoświatowym wzroście popularności tego dania.
To mi przypomniało, że w lato u dziadków na wsi mama z ciocią czasem przyrządzały na obiad zupę owocową – z grubsza był to kompot z makaronem w głębokim talerzu. I to się jadło aż się uszy trzęsły.
Natomiast na kielecczyźnie u małżonka odświętnie była jedzona również zupa owocowa – ze śliwkami, ziemniakami i masłem. Taka zupa istnieje oficjalnie i nazywa się garus. Popularna jest w różnych wersjach na Śląsku, w Małopolsce i w Kieleckim. A składników jest cały przekrój – mąka ziemniaczana, smażona cebulka, śmietana, a nawet koperek. Wspólnym składnikiem są ziemniaki i owoce. Nigdy nie jadłam garusa – swoją drogą nazwa brzmi nieco łacińsko i przypomina nazwę rzymskiego sosu rybnego – garum.
U nas dziś też garusa nie zjęcia, ale zjecie inne smaczne rzeczy:

  • zupa z kapusty z pesto, grana padano, świeżymi pomidorami i ryżem arborio
  • makaron fusili ze szpinakiem , gorgonzolą, grana padano i prażonymi pestkami dyni
  • fusili z ragu bolońskim – zostało około DZIESIĘĆ PORCJI
  • tarta z pieczoną papryką, cukinią, cheddarem i mozzarellą fior di latte.