Zapragnęłam się dziś powozić na grzbietach algorytmów i pokazałam im swoje popiersie. Które, jak wiadomo z definicji, zawiera w sobie również facjatę – a ta jest mocno doceniana algorytmicznie. Popiersie służy pokazaniu Wam, jaki to sobie nowy strój kucharski sprawiłam. Tajming nie mógł być bardziej odpowiedni, bo kiedy wczoraj rano małżonek poinformował, że nowy strój jest już w paczkomacie obok domu, natychmiast w starym kitlu zrobiła mi się dziura pod pachą. Pobiegłam na zaplecze jak oszalała, żeby znaleźć w szafce jakiś inny, nie zawierający dziurek innych niż dziurki na guziki.
Urzekła mnie kolorowa aplikacja na stójce, taka sama jest przy mankietach.
No ale dość o stylówie, skoro i tak najważniejsza jest GARMAŻERA.
A w garmażerze (cóż za cudowna forma odmiany 😍) dziś jest tak:
- kokosowa zupa dahl z soczewicy i pomidorów
- gnocchi z sosem z gorgonzoli, suszonymi pomidorami i rukolą
- chili con carne – DZIEWIĘĆ PORCJI
- tarta z pieczonym kalafiorem, oliwkami liguryjskimi i serem pecorino romano.
