Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

5 grudnia 2025

Kiedy zaczyna się od jednego zdarzenia, które z nieuwagi samemu się wywołało, a potem pechowe sytuacje piętrzą się w ciągu dwudziestu minut…
Byłam wczoraj u lekarza. Zaparkowałam rower, weszłam do poczekalni, zdjęłam kurtkę. Zauważyłam przy tym, że brakuje mi drugiej rękawiczki. Czasem zdarza mi się zostawić je na bagażniku, kiedy parkuję rower. Zbiegłam na dół i faktycznie rękawiczki leżały na bagażniku. Wzięłam je ze sobą, wsunęłam do rękawa mojej kurtki wiszącej na wieszaku i weszłam do gabinetu. Po wyjściu zaczynam się ubierać i widzę, że rękawiczka jest tylko jedna. Szukam obok wieszaka, zaglądam pod krzesła – nie ma. Zbiegłam znowu na dół, pomyślawszy, że pewnie upuściłam ją w drodze i czeka sobie na klatce. Niestety, nie czekała sobie. Gdzieś po drodze wyparowała, a mnie czekał powrót rowerem z gołą prawą dłonią. Nie wspominając o tym, że rękawiczki upolowałam sobie niedawno na Vinted i były super na rower. Poszłam zrezygnowana i zła żeby odpiąć rower, a tam się okazało, że przednią lampka mi nie działa, bo wyładowała się bateria. To już było dużo, ale ostatecznie baterię sobie wymienię, a rękawiczki raczej nie znajdę. Postanowiwszy się nie denerwować, pojechałam do domu z nadzieją, że nie zapłacę mandatu za niemanie świateł. Na Nadwiślańskiej – na Nadwiślańskiej Moi Drodzy spadł mi łańcuch. Zatrzymałam się i zaczęłam go zakładać, ubrudziwszy sobie solidnie smarem folą prawą rękę. Udało się założyć, wsiadam na rower, a tu się okazuje, że przerzutki nie działają – prawdopodobnie pękła linka. Ostatnią prostą do domu pokonałam pieszo.
I gdyby nie fakt, że wyjęłam po drodze dwie paczki z paczkomatu, których zawartość okazała się bardziej niż zadowalająca, pewnie moja złość trwałaby dłużej.
Skutkiem domina wczorajszych wypadków przyszliśmy dziś do pracy pieszo. A że po prawie dwóch tygodniach dziś po raz pierwszy nie było ohydnego smogu, smrodu unoszącego się w powietrzu, a wiejący wiatr sprawił, że mogliśmy odetchnąć pełną piersią – lepiej było się przejść te trzy kilkumetry. Taki spacer z samego rana jest dużo lepszy dla samopoczucia niż kwadrans roweru. Warunkiem koniecznym do jego dobroczynnego wpływu jest czyste powietrze – i tak dziś się wydarzyło. A małżonek będzie musiał w weekend znowu dłubać przy moim rowerze.
A co w lanczach? Zupełnie inne rzeczy, niż wczoraj:

  • zupa z włoskiej kapusty z pesto z bazylii (sama rej rano zrobiłam), ryżem carnaroli, świeżymi pomidorami i serem grana padano
  • penne alla puttanesca – z sosem z oliwek, kaparów i pomidorów, posypany tartym serem i natką pietruszki
  • tarta z cukinią, mozzarellą fior di latte i suszonymi pomidorami.