
Jakiś tydzień temu skorzystałam z podpowiedzi Apple Music, który zachęcał mnie do posłuchania kompilacji popu z górnej półki – najlepszych utworów 2025 roku. Postanowiłam – a co mi tam! Zobaczę, jakie to popowe perełki ma do zaoferowania kończące się niedługo rok. Włączyłam – nie jest dobrze. Oprócz kawałka Lady Gagi „Abracadabra” (który jest okropny, ale przynajmniej wyróżnia się agresywnie powtarzaną tytułową frazą), reszta brzmi jak muzyka z windy, jak bezpłciowce wygenerowane przez AI. Jak plum-plum bez właściwości. W zestawieniu znalazły się nawet dwie piosenki Taylor Swift. Ale jak to z Taylor i ze mną bywa – dołączyły do specjalnej szufladki w moim mózgu, gdzie jest jeden wielki kawałek tej piosenkarki – bo wszystkie brzmią dla mnie podobnie. Żadnej linii melodycznej nie udało mi się nigdy zapamiętać i żadnej piosenki nie jestem w stanie zanucić. Wyłączyłam w końcu ten nijaki chłam i miałam dwie konkluzje – po pierwsze że talent wokalny Lady Gagi marnuje się w tym mizernym repertuarze, no ale robi z niej pop divę i zapełnia stadiony. Po drugie – że jednak (mimo osobistego braku sympatii po przeczytaniu jej ostatniej biografii) Madonna jest wielką, a przynajmniej była mniej więcej do pięćdziesiątki.
Na szczęście tutaj puszczam muzykę taką, jaką mi się podoba. Oraz gotujemy według własnych gustów. Dziś mamy dla Was całkiem niezłe propozycje:
- kokosowa zupa dahl z soczewicy i pomidorów
- jest jedna porcja kremu z buraków – nie wpisuję go na tablicę – jeśli nie znajdzie amatorów, to sama go zjem
- gnocchi z sosem z gorgonzoli, suszonymi pomidorami i natką pietruszki
- SIEDEM PORCJI chili con carne z wołowiny, fasoli i papryki, podawane z grillowaną tortillą, kolendrą i kwaśną śmietaną
- tarta z pieczonym kalafiorem, oliwkami liguryjskimi i serem pecorino romano.