8 sierpnia 2025

Widzieliśmy wczoraj takich zawodników pingpongowych, że czułam się przy nich trochę niezręcznie ze swoimi umiejętnościami osoby początkującej. Para mniej więcej w naszym wieku (tylko takie pary tam spotykamy 😃), zajęli stół za nami, do którego odwrócona byłam plecami. Nie trzeba było z resztą się odwracać, żeby obczaić ich poziom – po prostu słyszałam świst piłeczki i dynamiczne odbicia. Całe szczęście, że byłam tyłem, bo nie musiałam oglądać ich świetnej gry 😂.
Jest jeszcze bardzo dużo pracy, ale wykonujemy ją z zapałem.
Wczoraj pierwszy raz graliśmy na punkty. I tak jak w swobodnym przerzucaniu się piłeczką nasze poziomy są w miarę wyrównane, tak w punktowej rywalizacji przegrywam z kretesem. Kiedy włącza się współzawodnictwo, ja od razu kapcanieję, ponieważ za współzawodnictwem nie przepadam. Nawet małżonek zauważył mój natychmiastowy spadek formy i przestał liczyć punkty, a wtedy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczęłam grać sensownie.
W weekend będzie przerwa, bo małżonek jedzie na wycieczkę, a ja zostaję w domu w charakterze kociej pielęgniarki i pokojówki.
Póki to nastąpi, mamy jeszcze 5 godzin do przepracowania i trochę towaru do upłynnienia. A towar prezentuje się tak:

  • zupa z włoskiej kapusty z pesto, ryżem Arborio, świeżymi pomidorami i serem grana padano
  • makaron farfalle z grillowaną cukinią w sosie śmietanowo-winnym, z serem pecorino romano
  • cztery porcje kokosowego curry z kurczakiem, warzywami i ryżem basmati
  • tarta szpinakowa z mozzarellą fior di latte i pestkami dyni.