28 lipca 2025

Z tegorocznym lipcem jest u mnie trochę inaczej, niż zwykle w wakacje. Tym razem mija mi powoli, jeszcze z nami jest i nie mogę się nadziwić że tak długo. W piątek nastąpi jego niewyczekiwany koniec – chociaż ci, którzy zaplanowali urlop na sierpień raczej przebierają nóżkami. W końcu już w piątek powitamy ósmy miesiąc roku. Wartością dodaną dla nas – w przeciwieństwie do etatowców – jest najwyższa możliwa ilość dni roboczych, czyli dwadzieścia trzy. Rzadko się w lipcu taki układ zdarza. A trzy dodatkowe dni robocze to nawet spora różnica w przychodach, w porównaniu z tymi dwudziestodniowymi. Albo – o zgrozo! – tymi z długimi tygodniami, kiedy czasem jest tylko osiemnaście dni pracy. Dlatego do długich weekendów mam stosunek ambiwalentny.
Natomiast stosunek stricte pozytywny mam do dzisiejszych propozycji lanczowych. Wszystko bym jadła ( tak może się zdarzyć…) A owe propozycje wyglądają następująco:

  • krem z groszku z jogurtem
  • chili con carne z mielonej wołowiny, z czerwoną fasolą, papryką, kwaśną śmietaną, kolendrą i grillowaną tortillą
  • tarta z cukinią, pomidorkami i mozzarellą fior di latte.