23 czerwca 2025

Zamawiałam przez jakiś czas papryczki habanero do doostrzanie niektórych dań. Ostatnio na stronie dostawcy zobaczyłam inną ostrą papryczkę i akupiłam i opakowanie. Okazało się, że jest jeszcze bardziej piekąca niż habanero. Nie zawracałam sobie głowy jej nazwą, aż do zeszłego tygodnia. Zerknęłam na opakowanie i parsknęłam śmiechem. Stoi tam bowiem OSTRA NAGA JOLOKIA. Co?? 😀
Od razu znalazłam jej rolę życia. Wyobraziłam sobie, że jest to mianowicie Jolka, o którą pytał Jerzy Stuhr (Maks) Wiesława Michnikowskiego (Jej Ekscelencję). Pytał w momencie, kiedy Jej Ekscelencja otworzył(a) szafę w swoim domu, zauważając Maksa między ubraniami. Pytaniem zrobił tam Maks mini teatr absurdu – trzeba przyznać, że chłopina miał refleks. Otóż – ostra naga Jol(o)k(i)a wybyła stamtąd, bo była dla tych dwóch facetów po prostu zbyt ostra i zbyt naga. Jolka – hitchcokowski Mcguffin ostatnich scen „Seksmisji”.
Albo też Jolka – tytułowa bohaterka piosenki Budki Suflera. Tutaj nawet dużo lepiej pasuje.
Owej ostrej nagiej papryki dodałam dziś odrobinę do sosu do makaronu – naprawdę mikro ilość, dla podkręcenia smaku, więc nie lękajcie się.
Kończąc frywolne akapity przechodzę gładko do dzisiejszego menu:
- zupa z kapusty z pesto, świeżymi pomidorami, ryżem carnaroli i serem grana padano
- makaron linguine w sosie z włoskich pomidorów z dojrzewającym policzkiem wieprzowym, oliwą i serem pecorino romano – wciąż mnie zaskakuje, że tylko kilka najwyższej jakości składników potrafi dać smak tak wspaniały, właściwie to comfort food
- tarta z młodymi marchewkami, fetą i pesto.