3 października 2024
Jeśli jesteście tak skonstruowani, że musicie zapłacić za coś grube pieniądze, a wtedy poczujecie, że to działa, mam dla Was wspaniały trend na jesień. A jeśli do tego odeszliście od narzuconej tuż po urodzeniu religii, ale w sercu i duszy jest po niej spore miejsce, które błaga o zagospodarowanie – nomenklatura tego trendu też powinna Wam przypaść do gustu. Otóż – możecie o siebie zadbać, udając się do jednego z ultra luksusowych ośrodków odnowy na rekolekcje. Tak, tak, Moi Drodzy – jeśli kojarzy się to Wam z tym czasem w Wielki Poście, kiedy to byliście zwalniani z lekcji w liceum i prowadzeni do kościoła, żeby przy pomocy duchowego przewodnika głębiej przeżyć ten czas – czytajcie uważnie. Jeśli tak jak ja i paru znajomych mieliście w parafii młodzieżowego, fajnego księdza, który pozwalał Wam przeczekać ten czas w swoim pokoju na plebanii, a nawet palił razem z Wami papierosy – możecie odpuścić, bo rekolekcje nie kojarzą Wam się z przemianą. Ale w sumie też mogą Wam się kojarzyć dobrze, bo u księdza Sławka było całkiem sympatyczne (oczywiście potem został karnie przeniesiony gdzieś na jeszcze głębszą prowincję, ale nie o tym jest ta historia).
W każdym razie – lecicie sobie do SPA na Hawaje – od razu pachnie Białym Lotosem, albo Dziewięcioma Nieznajomymi – tam robicie sobie badania, zamawiacie testy genetyczne, badacie skład ciała, określacie profil molekularny długowieczności (czymkolwiek on jest), a na powitanie dostajecie wzmacniający zastrzyk z witaminą B12 (testy genetyczne zapewne trafiają do Chin, gdzie bardzo chętnie się je wykonuje, zbierając dane genetyczne o masie ludzi z Europy i USA – płacicie więc jeszcze, żeby wasze bardzo wrażliwe i poufne dane trafiły do jakichś laboratoriów, no ale kto bogatemu zabroni?). Jako ludzie światli i otwarci nie wzbraniacie się przed terapią z wykorzystaniem grzybków halucynogennych i kładziecie się na specjalnych matach PEMF (wyguglujcie sobie). Atrakcji jest całe mnóstwo, a wspomniany ośrodek na Hawajach określił się, ekhem ekhem, sanktuarium regeneracji. Do dyspozycji macie tam mentora, który określi priorytety regeneracyjne (ciekawe czy jest jeden mentor na każdego uczestnika, czy trzeba do niego stać w kolejce?).
Dla jednych brzmi zapewne wspaniale – ja odebrałam to jak grubą satyrę i czytałam mężowi co śmieszniejsze kawałki. Fascynuje mnie, że ciągle to samo opakowuje się w coraz to nowe szaty – a szaty muszą być coraz droższe, żeby klient miał jeszcze większe poczucie wyjątkowości.
Zostawiam Was z tymi rekolekcjami w sanktuarium i biegnę dalej, ku przyziemnemu menu w normalnych cenach:
-krem kalafiorowy z olejem z pestek dyni
- cztery porcje florenckiej zupy z fasoli
- makaron penne alla putanesca, z oliwkami,kaparami i pomidorami, posypany serem grana padano i natką pietruszki
- siedem porcji kokosowego curry z kurczakiem i warzywami, podawanego z ryżem basmati
- tarta z grillowaną cukinią, mozzarellą fior di latte i pestkami slonecznika.