31 października 2025

Miałam dziś rano wybitnie dużo czasu przed otwarciem. Produkcja była mała, więc zbijałam bąki. Oprócz tego niewielkiego nakłady pracy, którego wymaga przygotowanie dzisiejszego dania lanczowego i tarty, jedyną produktywną czynnością było ściągnięcie sobie dwóch filmów na tableta, żeby mi szybciej minęła popołudniowa podróż pociągiem.
Natomiast mnóstwo czasu przebąblowalam i przewałkoniłam na jakiejś otwartej grupie na Facebooku, zrzeszającej wyznawców biologii totalnej. Była to lektura takoż zabawna jak przerażająca. Co tam, że członek grupy relacjonuje, że na drzwiach jego samochodu był zielony pasikonik i jak BT to interpretuje – ten i inne podobne przypadki wywołują wesołość. Ale jak członkini pisze, że ma raka piersi i pyta jak go wyleczyć już zabawne nie jest. Pokuszę się o twierdzenie, że szukający porad w tej grupie chyba nie mają kontaktu ze swoim ciałem – to po pierwsze. A po drugie – dosłownie każdemu zdarzeniu ze swojego życia chcą nadawać głębszy sens. Wróżka byłaby tu najlepsza, ale wróżkom trzeba słono płacić, a grupa jest darmowa. Oczywiście część uczestników ma swoje biznesy biologototalne i się tam gęsto reklamuje – więc dla największych fanów interpretacji wszystkiego jest i opcja płatna.
Pozostająca w oszołomieniu a jednocześnie rozumiejąca jak nigdy aforyzm Lema o kondycji ludzi z Internetu, przechodzę do dzisiejszego menu. Oto ono:
- florencka zupa z fasoli z e szpinakiem i oliwą
- curry z pieczonego kalafiora i ciecierzycy, ze szpinakiem i ryżem basmati
- tajska wołowina MASSAMAN z mleczkiem kokosowym, ziemniakami, orzeszkami ziemnymi, kolendrą i ryżem basmati
- tarta z bio burakami, kozim serem i pestkami dyni.