24 września 2024
Mogę odpalić race (wirtualne) i pogratulować sobie pierwszego w tym roku przeziębienia – dopadło mnie jeszcze kalendarzowym latem, bo w sobotę. W związku z tym – trochę w tym roku przedwcześnie – uruchomiłam chusteczki, smarki i specyfiki z apteki na ból gardła. Specyfiki, których ceny zrobiły się jeszcze bardziej kosmiczne w tym sezonie – i to nie ja o tym zagadałam, ale pani, która mi je sprzedawała. Wczoraj małżonek podśmiewał się z mojego wieczornego entourage’u, bo po wykąpaniu się, umyciu i wysuszeniu włosów, zapodałam piżamę, czapkę i szalik. Czy to następny, naturalny krok w kierunku spania w szlafmycy? Cóż – na razie nie, ale wiecie jak to jest, wszystko może się jeszcze zmienić 🤩
Przeziębienie rozwijałam w sobotni wieczór w kinie “Mikro” na dwuipółgodzinnym filmie “Bestia”, ciągnącym się jak flaki z olejem. Zaliczyłam tylko dwa chrapy, a i tak miałam wrażenie, że siedzę tam już ze cztery godziny. Gdyby nie Léa Seydoux, grającą główną rolę, oraz partnerujący jest przystojny młodzian, pewnie pospałabym dłużej. Kochany uczynny Frodo szturchał mnie kiedy widział, że śpię 😍, więc nie było całkowitej siary.
Czekam aż organizm sobie poradzi z infekcją, a tymczasem zapoznam Was z menu – dziś danie wzmacniające i lekko pikantne, żeby szybciej dojść do siebie:
- krem z cukinii z grzankami
- makaron linguine aglio olio pomodoro – z długo duszonymi pomidorami z czosnkiem i pikantną papryczką, z natką pietruszki i serem grana padano
- pięć porcji chili con carne
- tarta brokułowa z gorgonzolæmi suszonymi pomidorami.