Śmiesznie brzmi „nadmiar bakłażana”, ale ostatnio taki nadmiar mi się zdarzył. Nakupiliśmy oberżyn, bo tanie były i włożyliśmy do lodówki, aby czekały na swój czas. W plastikowej szufladzie na samym dole. Powoli były zjadane z makaronem i innymi przyległościami, ale jakoś nie chciały się zjeść do końca.
W ostatnią sobotę przyszedł na niego czas. Po długim spacerze (melduję posłusznie, że Sycylijczycy z Katane już produkują lody na Sławkowskiej), zakończonym salwowaniem się ucieczką przed deszczem do tramwaju nr 6, wygłodniali wpadliśmy do mieszkania. Ani w głowie nam były jakiekolwiek zakupy – zimno i pada i zimno i pada, poza tym głód w oczy zaglądał. Wybebeszyliśmy więc szafki i lodówkę w poszukiwaniu inspiracji.
I nadszedł czas na bakłę. Dojrzała sobie spokojnie w lodóweczce i czekała by ją spożyć. Dlatego wybór był jasny – melanzana. Od razu wyjaśniam że „melanzana” to po włosku „bakłażan”. Jest to też nazwa dania, takiej – powiedzmy – lasagne z bakłażanów. W roli płatów ciasta występują plastry owego warzywa, usmażone w gęstym cieście naleśnikowym (zamiast mleka idzie wytrawne białe wino – ja posiadałam tylko piwo, więc musiało dać radę). Miąsko ;) nie występuje, więc wegetarianie będą ucieszeni. Jest też szybsza w produkcji niż lasagne, czyli jest dobrze, a nawet lepiej. Czego nam potrzeba? Tego:
Melanzana
Czas przygotowania: 1 godzina
Składniki (porcja dla czterech osób):
- 2 bakłażany pokrojone w podłużne półcentymetrowe plastry, które posypujemy solą i odstawiamy na pół godziny
- mąka
- dwa jajka (jak nie mamy jajek, można je sobie darować)
- sos pomidorowy z trzech puszek pelati
- parmezan/ grana padano
Robimy gęste ciasto z piwa/wina, mąki, jajek i dużej szczypty soli (potrzebne nam będzie ok. 400–500 ml płynu). Nurzamy w nim plastry i smażymy na dużej patelni, dając sporo oleju. Bakłażan musi się ładnie zezłocić, ogień nie może być za duży, bo ciasto będzie spalone a środek bakłażana twardy. Od razu napiszę, po co go wcześniej solimy i odstawiamy. Otóż nie dlatego żeby się pozbyć goryczki. Tej już w bakłażanach nie ma od kilku lat, bo ich uprawy są modyfikowane genetycznie i warzywa te nie są gorzkie. Polecam obejrzenie dokumentu „Nakarmimy świat”. Ja to robię po to, by trochę zmiękł i szybciej się usmażył, zdarzyło mi się bowiem usmażyć plastry, upiec melanzanę a środek był wciąż twardawy. W czasie gdy jedna osoba smaży, druga zajmuje się robieniem sosu pomidorowego.
Plastry odsączamy na papierowych ręcznikach. Wysmarowaną tłuszczem blaszkę polewamy odrobiną sosu i układamy bakłażana tak jak makaron w lasagne. Polewamy warstwę sosem i posypujemy serem. I tak się bawimy dopóki starczy nam towaru. Na wierzchu ląduje sos i parmezan. Sosu powinno trochę zostać – będzie potrzebny do gotowej potrawy. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 170 stopni i pieczemy 20–30 minut. Po wyjęciu kroimy, polewamy sosem posypujemy parmezanem, jeśli jeszcze jakiś został i jemy. Dobre.