Nareszcie udało mi się wygospodarować trochę czasu na zamieszczenie na Wielkiej Pyszności paru zdań. Absencja na łamach nie była spowodowana lenistwem, ale całkiem nowym przedsięwzięciem, w które się wpakowaliśmy z ukochanym. Otóż, ekhm, tego, ten – otworzyliśmy własny gastrobiznes. Sama do tej pory nie mogę uwierzyć, że Nowy Bufet otworzył podwoje (a raczej pojedyncze drzwi) dla pierwszych klientów. Że będę ich witać, robić im różności do jedzenia i picia i zabawiać żarcikiem. Przy żarciku mam nadzieję, że uda mi się nie przekroczyć granic dobrego smaku i klienci zamiast swobodnie konwersować nie wycofają się rakiem skonfudowani, by nigdy tu nie powrócić.
Skąd się wzięła nazwa i dlaczego nie Wielka Pyszność, jak myśleli znajomi? Otóż miejsce, które wraz z mężem stworzyliśmy jest niewielkie, nie pretenduje do bycia kulinarną mekką i jest – nie bójmy się tego słowa – barem, niewielką knajpką. Nawet nie serwujemy alkoholu (wielu czytelników pewnie wzdycha teraz z rezygnacją). Dlatego uznaliśmy, że nazwa Wielka Pyszność jest jednak zbyt szumna i mało handlowa. Lepiej brzmi: „Siedzę w Nowym Bufecie”, niż „Jestem w Wielkiej Pyszności”. Poza tym nazwa wiąże się ściśle z lokalizacją, czyli okolicą Ronda Mogilskiego, przy którym roi się od sądów, prokuratur i wszelkiej maści urzędów. Te szacowne instytucje są wyposażone w bufety, które są bufetami starego typu. Czyli rodzaj urzędowo–szpitalny. A ja bym właśnie chciała mieć bufet nowego typu, z nowym podejściem do klienta i z bardzo dobrą muzyką. Chciałabym być trochę w opozycji do tego, z czym się większości z nas bufet kojarzy. Tyle gwoli etymologii nomenklatury.
Nie będę się rozpisywać, chcę tylko zaznaczyć, że będę tam na okrągło, od poniedziałku do piątku, kto więc jest akurat w Krakowie, może mnie odwiedzić w pracy i wpaść na pyszną kanapkę, naleśniki amerykańskie, focaccię z salami, pecorino i pastą truflową, albo spróbować naszych tart i muffinek. Wiele z dań serwowowanych w Nowym Bufecie znajdziecie na łamach Wielkiej Pyszności, ponieważ grunt to bazować na dobrych, sprawdzonych przepisach, gwarantujących smak i powtarzalną jakość.
Wystrój jest prosty, sami przeprowadziliśmy cały remont, opracowaliśmy logo i menu. Trochę pracy to wymagało, nie powiem, ale mam nadzieję że się opłaci. Nam i Wam. W weekendy zamierzam też organizować warsztaty kulinarne dla wszystkich chętnych. Śledźcie stronę nowybufet.pl i Wielką Pyszność. Mam nadzieję, że powrócę do regularnego zamieszczania przepisów, kiedy mój plan dnia też wreszcie będzie ustabilizowany i skończy się to całe szaleństwo związane z otwarciem.
Zapraszamy wszystkich na Mogilską 15a, do dawnego lokalu MPK. Pamiętajcie – biletów już tu nie kupicie!
Obejrzyjcie sobie kilka zdjęć z remontu i efekt końcowy.