Moja siostrzenica, ktora wspiera nas swoim młodym, prężnym ramieniem powiedziała mi coś wczoraj. Jak była mała, to robiła sobie kanapki z szynką, biegła do sklepu po chipsy i wkładała je do środka kanapki, żeby chrupało. I ona uważa, że Sloppy Joe to taka wyższa forma tamtej kanapki. Jej ewolucja. I że to bardzo podobnie jak było z Pokemonami, bo najpierw był Pikaczu, który ewoluował w Pokemona (przyznam, ze to ostatnie powtarzam trochę bezmyślnie, bo moja znajomość Pokemonów ogranicza się do dwóch faktów – po pierwsze, że były; po drugie – był Pikaczu).
Jeśli więc macie ochotę na wyewoluowaną z Pokemonów kanapkę, która wspaniale chrupie i takoż smakuje, zamówcie sobie dziś Sloppy.
Albo zupę, którą jest dziś zielony krem szpinakowo-jaśminowy.
Albo lunch, czyli quesedillas z wędzoną szynką, grillowaną cukinią, serem, kukurydzą i sosem z wędzonej papryki.
Tarta też niczego sobie – dynia hokkaido, kozi ser, pomidorki i tymianek.
Kanadyjczyków dziś nie ma, ale jest tarta czekoladowa i tarta z masą budyniową i śliwkami.